Archiwum
Recenzja – Crash Bandicoot 2: Cortex Strikes Back
W poprzedniej recenzji zająłem się grą „Crash Bandicoot” na platformę Sony PlayStation. Obrałem sobie za cel zrecenzować całą serię przygód wesołego jamraja pasiastego.
Czy kontynuacja okaże się lepsza od poprzedniczki? Czy Crash po wygranej z Dr. Neo Cortex’em pławi się w luksusie, odpoczywa na plaży lub sączy drinki przy basenie?
A może znowu ma kłopoty, i tylko my możemy mu w nich pomóc?
Wszystkiego dowiecie się w tej recenzji :)
Neon Genesis Evangelion- walcząc z aniołami
Recenzja – Resident Evil: Gaiden
Recenzja – Crash Bandicoot
Z czym kojarzy się Wam termin „Naughty Dog„?
Nie, nie chodzi o serię Uncharted.Odpowiedź „Jak na PS2″ też jest błędna – chociaż jesteście już bliżej.
TAK!Chodzi o gry z udziałem sympatycznego jamraja pasiastego(tak,on NIE jest lisem) – Crash’a, który jest nieoficjalną maskotką PlayStation.
Mam zamiar specjalnie dla Was opisać tę sympatyczną i prześmieszną serię, gdyż jest to jeden z filarów gier wydanych na pierwszą konsolę koncernu SONY.”Naughty Dog” zostało przejęte przez wyżej wspomnianego japońskiego potentata w 2001 roku, jednak przed tym „przełomowym” w ich karierze zwrotem, wydali jedną z najlepszych serii platformówek jakie widział świat.
Chodzi o serię Crash Bandicoot, a w tej recenzji zagłębimy się w tajniki pierwszej części tej serii.
Recenzja Pepsi Man
Jak wiedzą chyba wszyscy, Pepsi jest obok Coca-Coli jednym z najbardziej kultowych napojów, cieszącym nasze podniebienia od kilkudziesięciu lat. Jednak w przeciwieństwie do napoju z czerwoną etykietką, który jest bardziej konserwatywny, Pepsi wielokrotnie zmieniało swój wizerunek, starając się bardziej dotrzeć do młodzieży przy pomocy zmian swojego loga oraz spotów z udziałem takich gwiazd jak Michael Jackson czy Britney Spears. Trochę inną metodą pozyskania sobie nastoletniego klienta było promowanie marki w grach video, czego przykładem jest wydany tylko na rynek japoński Pepsi Man na pierwsze Playstation.
Recenzja – Franko: The Crazy Revenge
Prawdopodobnie każde miasto posiada strefę, do której trudno wejść nie będąc wyposażonym w kastet, nóż czy siekierę. W Polsce takie strefy w konkretnych miastach występują w liczbie mnogiej, rywalizując o wpływy. Coś jak amerykańskie gangi, ale w Polsce mamy więcej groteski. Mniej więcej w tym klimacie, dodatkowo przyprawionym komunistyczną stęchlizną, odnajdują się dwaj bohaterowicze gry Franko: The Crazy Revenge, tytułowy Franko oraz nieśmiertelny Alex.
Recenzja – Fighting Force
Niezależnie od czasów rynek gier komputerowych na PC zawsze ubogi był w tzw. „bijatyki”, względnie „nawalanki” czy „napierdzielanki” (lub wulgarniej). Chodzi mi o tytuły przy których gracze mogą wcielić się w mistrzów walki wręcz, niejednokrotnie rozwalających wszystko co stanie na ich drodze. Gry, których korzenie zostały zasadzone przy takich elektronicznych klasykach jak m.in. Double Dragon czy Bruce Lee. Jednym ze sztandarowych tytułów lat 90-tych zgodnym z przesłaniem bijatyk jest Fighting Force z 1997 roku.
Megaman movie – recenzja wytworu fanów
Bardzo ciężko oceniać mi produkcję Eddie’ego Lebrona. Czy mam patrzeć na to wszystko, jak na niskobudżetowy wyrób produkcji fanów gry, czy też jak na pełnometrażowy, normalny film? Pod jakim kątem oceniać pierwszy film z Blue Bomberem? Postaram się nieco połączyć oba spojrzenia i opisać po prostu wrażenia, jakie odczuwałem śledząc przygody skośnookiego (jak się okazuje) bohatera z dzieciństwa.
Recenzja – Re-Volt. Hołd dla wielkiej gry Acclaimu.
Ciężko poniższy tekst traktować jako recenzję gry. Zdecydowanie bardziej wypada nazwać to własnymi, lekko subiektywnymi odczuciami po 10-ciu latach grania w tą niesamowitą produkcję.
Ze ścigałkami jestem raczej na bakier. Nigdy nie kręciły mnie produkcje, w których linię mety przejechać trzeba jako pierwszy. Są ledwie dwie produkcje z tej kategorii, które przykuły mnie do telewizora lub monitora na dłużej. Jednak gdy już to uczyniły, to z wielką klasą i siłą. Micro Machines ze stajni Codemasters, wersja na platformę NES, rzecz jasna, oraz Re-Volt – gra wydana już na PC i druga pełna wersja gry pecetowej w moim życiu.
Kick Ass – Film, a komiks…
Kick-Ass był jednym z najciekawiej zapowiadających się filmów tego roku. Kiedy już przejadły się nam kolejne blockbustery z superbohaterami, na horyzoncie pojawił się antybohater, który miał jednocześnie stylowo wyśmiać i oddać hołd komiksom o nadludziach w pstrokatych kostiumach. Historia nerdowatego nastolatka, grającego nocami w World of Warcraft i beznadziejnego w kontaktach z dziewczynami, który chce stać się bez żadnych mocy i gadżetów drugim Spidermanem – czy przeciętny miłośnik Marvela czy DC Comics mógłby wymarzyć sobie lepszy filmowy scenariusz?
[Tekst zawiera spoilery]
Recenzja – Crash Team Racing
Czy zwiedzałeś kiedyś, Drogi Czytelniku, krainę, w której jabłka magazynuje się w skrzynkach, przed dinozaurami ucieka się na oślep, a pomniejsze wrogie stworzenia traktuje się kręceniem w stylu diabła tasmańskiego? Jeżeli nie masz pojęcia o czym mówię, to przyczyny mogą być dwie: albo przespałeś ostatnich 13 lat, albo w życiu nie odklejałeś się od gier na komputer.
Co bystrzejsi z pewnością zrozumieli, że chodzi o genialną sagę autorstwa Naughty Dog pt. Crash Bandicoot, która zadebiutowała w 1996 roku na pierwszej konsoli Sony, a która to ostatnimi czasy niestety straciła na znaczeniu, efektem czego ostatnich części przygód Crasha już nikt nie zaliczy do grona kultowych. Ale o tym później.
Recenzja – Książę Persji: Piaski Czasu
Osiemnaście. Tyleż to właśnie złociszy musiałem wyłożyć, aby móc być na seansie w kinie, na najnowszej adaptacji naszej ukochanej elektronicznej rozrywki. Książę Persji: Piaski Czasu (Prince of Persia: Sands of Time) to bezsprzecznie najlepszy film na podstawie gry. I tyle. Należy przed oglądnięciem po prostu odpowiednio do niego podejść. Wyjaśnię na końcu o co mi chodzi. Teraz mięsko.
Recenzja – Captain Tsubasa
Ohzora Tsubasa to uczeń szkoły podstawowej, którego największą miłością jest piłka nożna. Marzy o zostaniu zawodowym piłkarzem i występie w Pucharze Świata w barwach reprezentacji Japonii. Mieszka wraz z matką, podczas gdy jego ojciec jest kapitanem statku. Rzadko bywa w domu żeglując po morzach i oceanach całego świata. Tsubasa Ohzora znany jest jako „Soccer no Moshigo” co tłumaczy się na “dziecko futbolu zesłane przez niebiosa”. Gdy miał niespełna dwanaście miesięcy wyszedł na środek drogi w pogoni za piłką i został potrącony przez samochód. Jednakże Tsubasa trzymał przed sobą ów piłkę i przy zderzeniu z samochodem pełniła ona rolę jakby poduszki. Od tej pory Tsubasa praktycznie nigdzie nie ruszał się bez niej. Stąd też jego maksyma życiowa: „Piłka jest moim przyjacielem”. Jak sama jego matka zauważyła, urodził się po to by grać w piłkę. Już jako młody chłopiec Tsubasa Ohzora dysponował świetną szybkością, kondycją, dryblingiem oraz mocnym uderzeniem. Każdy kto widzi go w akcji jest pod wielkim wrażeniem jego gry.
Recenzja – Game Over
Zakładam, że znacie Kida Paddle? Peeewnie, że znacie! Słynny jedenastoletni maniak gier komputerowych, powstały w głowie pana o pseudonimie Midam, znany jest chyba wszystkim miłośnikom krótkich komiksów i dobrego humoru. Kid, wraz ze swoją najbliższą paczką, uwielbia oglądać horrory klasy Z, dokuczać siostrze Kida, a salon gier z automatami wszelakiej maści, stanowi jego drugi (a może i podstawowy?) dom.
Najnowsze komentarze