Gdy studio Naughty Dog pożegnało się z przygodami Crasha Bandicoota, fani niegrzecznych psiaków wstrzymali oddech. Co prawda ich nowa gra, szykowana już na Playstation 2 była również platformerem, ale na tym kończyły się podobieństwa pomiędzy obydwoma tytułami. Jak & Daxter: The Precursor Legacy miało być zupełnie nową jakością, jakiej nie widzieliśmy dotąd w żadnej grze o skakaniu i zbieraniu fantów.
Final Fantasy XV przebyło diabelnie długą drogę. Lata tworzenia gry (znanej początkowo jako Final Fantasy Versus XIII) sprawiły, że zdążyła się ona doczekać statusu tytułu-widmo, który podzielił losy takich produkcji jak The Last Guardian. Sytuacja zmieniła się dopiero w momencie, gdy w trakcie targów Tokyo Game Show 2014 ogłoszono oficjalnie, że prace nad piętnastką zmierzają ku szczęśliwemu końcowi. Niestety, ze względu na konieczność dopracowania końcowego produktu premiera gry została zaplanowana na bliżej nieokreślony moment 2016 roku. Square, zdając sobie sprawę z wagi takiego opóźnienia zdecydowało się więc na wydanie specjalnej wersji demo, znanej jako Final Fantasy XV Episode Duscae.
Przez wszystkie lata istnienia konsol ujrzeliśmy dziesiątki (jak nie setki i tysiące) świetnych gier, które na zawsze zapisały się złotymi literami w historii branży. Rzadko kiedy wspomina się jednak o tytułach, które mogły namieszać… gdyby kiedykolwiek ujrzały światło dzienne. I to właśnie im będzie poświęcona druga odsłona cyklu o niewydanych grach.
Dzisiejszy wywiad na karawanie został przeprowadzony z wyjątkowym rozmówcą. To jeden z twórców najgłośniejszej polskiej gry w 2014 roku, wykładowca akademicki, prelegent i człowiek oddany grom od najmłodszych lat swojego życia. W rozmowie z nami opowiada min. o kulisach powstawania This War of Mine, swoich pierwszych krokach w tworzeniu gier i przyszłości branży. Gorąco zapraszam do lektury.
Blisko trzy lata temu, 14 kwietnia 2012 roku na karawanie pojawił się ostatni wpis. Nie przybyłem jednak po to, aby tłumaczyć co się działo z nami przez ten okres. Chciałem tylko oznajmić, że wracamy do gry – fajni jak zawsze, nowi jak nigdy.
Lata 90. to okres kiedy beat’em upy (potocznie nazywane ‚napierdzielankami’) przeszły metamorfozę do pełnego trójwymiaru. Jednym wyszło to na dobre, innym nieco mniej. Na szczęście opisywany pacjent ma się czym pochwalić, bowiem Die Hard Arcade jest prawdopodobnie najlepszą chodzoną bijatyką w 3D jaką kiedykolwiek stworzono.
Okres dorastania pod koniec dwudziestego wieku i na początku kolejnego pozwolił nam po raz pierwszy zasmakować w magicznych historiach snutych przez scenarzystów z odległej Japonii. W efekcie zetknięcia się z nowym, nieznanym światem dziecięce umysły (wychowywane dotąd na przygodach Reksia czy animacjach z bratniej Czechosłowacji) zostały opanowane przez dzielnych wojowników, subtelne czarodziejki i – przede wszystkim – przez wielką przygodę. Dzisiaj mam niekłamaną przyjemnośc przedstawić Wam mój prywatny Top 10 animacji z Kraju Kwitnącej Wiśni, które były u nas emitowane w ramach bloków kreskówkowych. Nie, nie będzie Czarodziejki z Księżyca, bo każdy normalny chłopak wstydził się oglądać bajki dla bab – albo przynajmniej do tego przyznać.
Kapitan Tsubasa (znany także jako Kapitan Jastrząb lub Captain Hawk) to serial, który w kraju nad Wisłą obrósł niemałym kultem – a nie inaczej było też w jego ojczyźnie. Nic więc dziwnego, że Japończycy w ramach hołdu stworzyli tą…parodię? Film live action? Przekonajcie się sami.
Gwiezdne Boje, czyli jak SroQ zmierzył się z legendą swojego dzieciństwa
(tym tym tumtum turumtum tumtumturumtum tymtymtyrym) Dawno, dawno temu, pod koniec ubiegłego stulecia w mieście Malbork pewien mały chłopiec wybrał się do miejskiego kina „Garnizonowego” w celu obejrzenia kontynuacji kultowej dla niego serii. Trzynaście lat po tych wydarzeniach historia zatoczyła koło, a nasz bohater, już jako doświadczony pismak i redaktor ponownie stanął twarzą w twarz z czymś, co niejako ustanowiło istotę jego nerdostwa. Czy ponowne starcie między tymi światami doprowadzi do pokoju w galaktyce? Czy ta recenzja wywoła wojnę domową?
Jeśli jesteś graczem nieco starszej daty, powinieneś pamiętać egranizacje przygód agenta 007, stworzoną przez magików z Rare. Goledneye na Nintendo 64 na długo przed wydaniem Halo: Combat Evolved zrewolucjonizowało rozgrywkę online na konsolach stacjonarnych. Tym razem grupa zapaleńców postanowiła odtworzyć sceny kultowego FPS-a w realnym świecie. Jak im to wyszło? Przekonajcie się sami.
Pamiętacie jeszcze przedświąteczną zrzutę na niewydaną pod koniec lat 90. konwersję Resident Evil na Gameboya Color? Jak się okazało, zakończyła się ona pełnym sukcesem (a przy okazji karawana dorzuciła do tego swoje 3 grosze) dzięki czemu możemy ją pobrać pod tym linkiem. Gra została wydana w dwóch wersjach, o różnicach między nimi możecie poczytać pod tym samym adresem ;)
Pamiętacie jeszcze Super Mario Bros Crossover? Tak się składa, że do sieci wpadł właśnie trailer kontynuacji, która tym razem przeniesie nas w czasy SNES-a i Gameboya. Nie wiem, jak wy, ale osobiście najchętniej ujrzałbym taką grę w usłudze Virtual Console (najlepiej w wersji 3DS-owej z dodanym efektem trójwymiaru) bo sam pomysł jest tak samo absurdalny, co niesamowicie wykonany.
Nie ulega wątpliwości, że Nintendo DS stał się jednym z najlepszych handheldów w historii, dostarczając nam setki świetnych (i świeżych!) gier. Skłoniło to artystkę ukrywającą się pod nickiem Cartoongirl do stworzenia powyższego hołdu dwuekranowej konsolce od Wielkiego N. Przy okazji na jej deviantartowym profilu macie możliwość przeczytania pełnej historii powstania obrazka – oczywiście przy podstawowej znajomości angielskiego.
Oto nadszedł dzień sądu. Po 25 latach wydaje się, że odnaleziono nareszcie porozumienie, w którym raz na zawsze ustalono chronologię przygód elfa w zielonej tunice. Jak prezentuje się efekt pracy tęgich umysłów ludzi zafascynowanych grami? Pełen wgląd otrzymacie, klikając w ten link. PS. Dzięki dla Drzewa za podrzucenie newsa.
Najnowsze komentarze