Jakiś czas temu na forum portalu NeoGAF pojawił się temat, w którym użytkownicy postanowili zaprezentować światu ich wizję tego jak wyglądałyby gry z obecnej i poprzedniej generacji gdyby ujrzały światło dzienne… w czasach panowania pierwszego Playstation. Efekt ich prac jest naprawdę niesamowity, dlatego też zachęcam do zapoznania się z najciekawszymi (naszym zdaniem) przeróbkami.
Uwielbiam wszelkiej maści zestawienia jak i różne topki publikowane przez serwisy i graczy. Zawsze miałem też nieodpartą chęć zestawienia własnej listy, a od czego miałbym zacząć jak nie od magicznej choć niepozornej szarej maszyny od Sony?
Przez wszystkie lata istnienia konsol ujrzeliśmy dziesiątki (jak nie setki i tysiące) świetnych gier, które na zawsze zapisały się złotymi literami w historii branży. Rzadko kiedy wspomina się jednak o tytułach, które mogły namieszać… gdyby kiedykolwiek ujrzały światło dzienne. I to właśnie im będzie poświęcona druga odsłona cyklu o niewydanych grach.
Okres dorastania pod koniec dwudziestego wieku i na początku kolejnego pozwolił nam po raz pierwszy zasmakować w magicznych historiach snutych przez scenarzystów z odległej Japonii. W efekcie zetknięcia się z nowym, nieznanym światem dziecięce umysły (wychowywane dotąd na przygodach Reksia czy animacjach z bratniej Czechosłowacji) zostały opanowane przez dzielnych wojowników, subtelne czarodziejki i – przede wszystkim – przez wielką przygodę. Dzisiaj mam niekłamaną przyjemnośc przedstawić Wam mój prywatny Top 10 animacji z Kraju Kwitnącej Wiśni, które były u nas emitowane w ramach bloków kreskówkowych. Nie, nie będzie Czarodziejki z Księżyca, bo każdy normalny chłopak wstydził się oglądać bajki dla bab – albo przynajmniej do tego przyznać.
Miejskie mity to zjawisko znane dość powszechnie – niemal każdy słyszał historię o czarnych Wołgach czy rakotwórczych właściwościach gum Turbo. Przez kilkadziesiąt lat swojego istnienia własnych legend doczekały się także gry komputerowe, zaś popularyzacja internetu bardzo szybko podchwyciła i rozpowszechniła wiele z nich. Zapraszam wiec na przegląd 10 najlepszych Urban Legends dotyczących elektronicznej rozrywki.
Głodni ciekawostek? Świat gier wideo posiada ich mnóstwo! Gdzie pracował Mario zanim został hydraulikiem? Jak wykiwać duchy w Pac-Man’ie? Gdzie się podziały japońskie rezerwy finansowe i co mają z tym wspólnego twórcy Space Invaders? Dlaczego mój kot nie załatwia się w kuwecie? Na te i inne pytania znajdziesz odpowiedź w tym oto, krótkim ale treściwym spisie 30 ciekawostek o grach wideo.
Na forum www.highgearforums.com powstał temat, w którym autor prezentuje ewolucje grafiki w takich seriach jak Colin McRae Rally, Moto Racer czy Need for Speed. Wygląda to wszystko imponująco, tym bardziej, że od pierwszego tytułu po ostatni tak na prawdę nie minęło wiele lat. Ja jednak wolę sięgnąć po starsze tytuły, a Wy?
Kontynuując artykuł o emulacji na PSP rozpoczęty tutaj, dzisiaj dokończymy przegląd ośmiobitowców, aby w następnym odcinku móc już przejść do maszyn szesnastobitowych. Poniżej znajdziecie trochę wspominków o Atari, Amstradzie i pierwszym Gameboy’u, połączone z przeglądem programów homebrew służącym do ich emulowania. Artykuł wyszedł dłuższy niż ostatnio, bo się rozpisałem, niesiony nostalgią – ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie.
Na łamach naszego bloga, jak już pewnie dobrze wiecie, mamy dwa główne nurty zainteresowań: gry oraz kobiety. Fascynacja jaką odczuwamy do obu rzeczy może nas wyprowadzić z równowagi. O czym mowa? Kobiety (te żywe) i gry wideo to jak woda i olej, jak niebo i ziemia, jak Hideo Kojima i Benny Hill, jak Bobby Kotick i pozytywne emocje, jak Nintendo i bieda, jak Ubisoft i dobra gra, jak Molyneux i spokój…
Oczywiście, że istnieją kobiety-gracze, sam z taką toczę życie. Wydaje się, że istnieje tych kilka tytułów które są stworzone tylko po to, aby naszą grową dumę skompromitować. Stąd owa lista ośmiu gier, w które Twoja dziewczyna skopie Ci tyłek:
Już po moim pierwszym artykule o aplikacjach na PSP na Karawanie podniosły się głosy narzekające na to, że pominąłem emulatory. Te same głosy przypomniały o sobie przy okazji drugiego artykułu opisującego moje ulubiony gry homebrew. Nie chciałem jednak pisać o emulacji na marginesie tekstu o czym innym, ponieważ uważam że na PSP emulatory stanowią oddzielną kategorię programów, a tym samym zasługują na własny artykuł. Poniżej zatem długo wyczekiwany raport o aplikacjach które umożliwiają odwiedzenie ukochanych konsol i komputerów naszego dzieciństwa…
Temat gier, które miały ujrzeć światło dzienne, lecz ich los na to nie pozwolił jest raczej trudny do wyczerpania, stąd u mnie chęć napisania drugiej części. Na karawanie mieliście już okazję zapoznać się z częścią pierwszą felietonu, tymczasem zapraszam po więcej.
Po opublikowaniu mojego pierwszego artykułu na Karawanie (Aplikacje hombrew na PSP) podniósł się raban, że jak to tak, o użytkach homebrew na PSP piszę, a o emulatorach i grach nie? Ponieważ vox populi, vox dei (tłumaczenie na polski: naśklijenn, naśpann), poniżej przedstawiam piętnaście moich ulubionych gier napisanych przez fanów dla fanów. Na początek jednak jedno zastrzeżenie – każda nich chodziła w pewnym momencie na moim PSP, jednakże z kolejnymi update’ami firmware’u niektóre z nich przestały się uruchamiać. Nie gwarantuję zatem, że wszystkie opisane tytuły są nadal dostępne i że da się je odpalić na Waszym najnowszym custom firmware. Co powiedziawszy, zapraszam do lektury…
Dziś nie kręci się już takich filmów, jak 20-30 lat temu. Gdzieś zapodział się tamtejszy humor, sposób prowadzenia dialogów oraz – co najważniejsze – wspaniały, oldschoolwy klimat tamtych produkcji.
Na szczęście nic nie stoi na przeszkodzie, aby przeszukać zakurzone taśmy VHS i po raz n-ty utonąć w świecie kiczowatego i schematycznego Hollywoodu lat 80!
Poniżej przedstawiam dziesięć najsłynniejszych duetów, z filmów naszego dzieciństwa. Mogą to być zarówno partnerzy, jak i śmiertelni wrogowie – nie ma znaczenia. Po prostu w każdym przypadku są to dwie postaci, których nie wyobrażamy sobie na celuloidowej taśmie osobno.
Od razu zaznaczam, że lista jest czysto subiektywna, a komentarze z pretensjami typu „A gdzie jest ten i ta, oraz to i tamto?!” nie będą traktowane jako krytyka. Jeżeli macie jeszcze jakieś typy, pary filmowe, które zmieniły Wasze dzieciństwo, śmiało piszcie w komentarzach. Kto wie, może niedługo powstanie „sequel” owego artykułu…? ; )
Dawno, dawno temu, kiedy w domowych królestwach panowały odbiorniki kineskopowe, stany gier zapisywane były na kartach pamięci (tudzież na samych cartridge’ach), a „internet w konsoli” był tematem dla pisarzy science-fiction, wielu z nas spędzało długie godziny przy ulubionych tytułach, które nadal zajmują specjalne miejsce w sercach graczy. Pamiętacie te czasy? To pomyślcie teraz właśnie o tych grach, które dostarczały Wam mnóstwo radości, ale z biegiem lat przykryła je warstwa kurzu (tego metaforycznego, jak i dosłownego). Właśnie taka myśl przyświecała mi przy pisaniu niniejszego zestawienia – postanowiłem wymienić 5 gier, które swego czasu były, według mnie, hitami, a w które chętnie bym zagrał ponownie i dziś. Tyle że w odsłonie godnej na miarę naszych czasów, czyli z grafiką w wysokiej rozdzielczości.
Pudełko, książeczka i płyta. Te trzy elementy składają się na podstawowy zestaw, jaki otrzymujemy kupując współczesną grę na konsolę stacjonarną. Jak się jednak okazuje, niektórym graczom to nie wystarcza i gotowi są wydać dodatkowe złotówki na bonusowe atrakcje, jakie wydawca jest skłonny zaoferować rządnym gadżetów fanom. Dzisiejszy tekst będzie traktował o tym, w jakiej formie można dziś spotkać pudełkowe wydania gier na konsole. Czyli będzie o dodatkowych płytach, voucherach, plakatach, koszulkach, figurkach i wszystkim tym, co uda się upchnąć w (mniejsze lub większe) pudełko od gry.
Przede wszystkim starałem się wyszczególnić cechy wspólne konkretnych wydań gier, które następnie da się posegregować w konkretne grupy. Stąd powstało 10 kategorii, którym przyświecają robocze nazwy, mniej więcej określające „co do czego”. Zaczynamy…
Najnowsze komentarze