Przez wszystkie lata istnienia konsol ujrzeliśmy dziesiątki (jak nie setki i tysiące) świetnych gier, które na zawsze zapisały się złotymi literami w historii branży. Rzadko kiedy wspomina się jednak o tytułach, które mogły namieszać… gdyby kiedykolwiek ujrzały światło dzienne. I to właśnie im będzie poświęcona druga odsłona cyklu o niewydanych grach.
Lata 90. to okres kiedy beat’em upy (potocznie nazywane ‚napierdzielankami’) przeszły metamorfozę do pełnego trójwymiaru. Jednym wyszło to na dobre, innym nieco mniej. Na szczęście opisywany pacjent ma się czym pochwalić, bowiem Die Hard Arcade jest prawdopodobnie najlepszą chodzoną bijatyką w 3D jaką kiedykolwiek stworzono.
Dokładnie 23 czerwca 1991 roku światło dzienne ujrzała pierwsza część przygód ponaddźwiękowego jeża, który z miejsca stał się maskotką firmy Sega i jedną z najpopularniejszych platformówek obok przygód braci Mario. Tym samym redakcja karawany życzy Sonicowi następnych udanych odsłon i co najmniej kolejnych 20 lat utrzymania się na rynku :)
Konsola Sega Saturn trafiła w ręce graczy po raz pierwszy 22 listopada 1994 roku. Pomimo początkowej fali zainteresowania sprzętem, twórcy popełnili przy nim wiele błędów, przez co okazał się on gwoździem do trumny Niebieskich, stając się jednocześnie ich przedostatnią konsolą. Przypomnijmy więc sobie jej burzliwe losy.
Firma Sega już na początku 1998 roku ogłosiła, że niebawem rynek nawiedzi ich nowa konsola. Na początku znana pod roboczym szyldem Katana platforma miała rzekomo wprowadzić nowy wymiar jakości gier. Jak się okazało, słowa te nie były wypowiedziane na wyrost. Pierwsi o ich słuszności dowiedzieli się nasi skośnoocy bracia z Kraju Kwitnącej Wiśni, kiedy 27 listopada 1998 roku na półkach sklepowych w Japonii pojawił się Dreamcast. W kolejce po nowy system blisko rok musieli czekać Amerykanie, oraz mieszkańcy Starego Kontynentu.
Sega (jak i Sony) od zawsze charakteryzowała się mocnymi i agresywnymi kampaniami reklamowymi. Nie wiem czy pamiętacie Segata Sanshiro – bohatera Saturn‚a. To było chore… Departament odpowiedzialny za reklamę firmy w powyższym przykładzie nieźle przesadził. „Dobrzy rodzice biją swoje dzieci” jako slogan Virtual Fighter na Mega 32X? Niezbyt ciekawie to brzmi…
Najnowsze komentarze