Home > Dranie 8bitów, Felieton, Retro > Najwięksi dranie ośmiu bitów #4 Donkey Kong [DK 1, 3 + DK Jr]

Najwięksi dranie ośmiu bitów #4 Donkey Kong [DK 1, 3 + DK Jr]

Donkey Kong pojawił się na automatach już w 1981 roku i od razu, z mety, stał się draniem rozpoznawalnym wśród graczy na całym świecie.

Albo nie – tym razem zacznę może inaczej. Jakie wyobrażenie o zwierzętach musieli mieć ludzie na początku lat 80., że tak często umieszczali ich w grach jako kidnaperów czy porywaczy dziewczyn należących do głównych bohaterów? Najbardziej poszkodowanym wydaje się być Mario. Istnieją podejrzenia, że został on przez Japończyków wymyślony tylko po to, aby zwierzęta zabierały mu ukochane. O jego tragediach i próbach ratowania Księżniczki z rąk Bowsera, pisałem już w poprzednim odcinku cyklu. Teraz opiszę krótko pierwsze starcia Mario z Wielkim Owłosionym Draniem.

Może nie do końca Mario, bo wtedy nazywał się on jeszcze Jumpman, ale ustalmy, że Mario i już. Zwłaszcza, że Donkey Kong to podobno pierwsza gra z Mario właśnie. W każdym razie, Jumpman aka Mario, po raz pierwszy stracił właśnie swoją ukochaną w pamiętnym roku A.D. 1981. Jak zawsze w takich sytuacjach, najgorsze jest to, że nie znamy przyczyny. Programiści nie raczyli nas poinformować, co siedziało w głowie małpy w momencie porwania. Po prostu – myk – i nie ma Pauline (bo tak luba Mario miała na chrzcie). Plotki na mieście głosiły, iż podobno goryl ów należał do Mario. Włoski hydraulik źle traktował swojego pupilka i ten postanowił odpłacić mu pięknym za nadobne. Niestety, nie jestem w stanie potwierdzić owej tezy.

Inni twierdzą, że Kong, będąc małą małpką, naoglądał się zbyt wiele razy filmu o swoim imienniku – to jest King Konga.  Chwycił więc Pauline i postanowił ziścić swoje jak dotąd niespełnione marzenie z dzieciństwa. Z tym, że bez takiego rozmachu, jak miało to miejsce w filmie z 1933. Wiecie – nie było tu samolotów, czy Empire State Building. Po prostu jakaś blaszana konstrukcja i dzielny hydraulik, prujący w jej górę. Skromnie, ale jak widać, na grę z imieniem w tytule wystarczyło.

Sytuacja wygląda zatem następująco. Goryl stoi teraz na szczycie wspomnianej konstrukcji wraz z uwięzioną nań damą, a Mario czeka długa i trudna wędrówka na szczyt budowli. Łatwo nie jest, gdyż zwierz za wszelką cenę stwierdził, że musi wąsaczowi uprzykrzyć życie. Znalazł drewniane beczki, którymi bez litości ciska w dół, w kierunku bezbronnego, zdanego tylko na siebie grubaska. W dodatku cały czas głupio się uśmiecha i wali pięściami w klatę, niczym prawdziwy Kong.

Mario jednak, jak na łysiejącego grubaska, jest całkiem zwinny. Z gracją baletnicy przeskakuje każdą beczkę i nim się goryl obejrzy i walnie w klatę, już jest na poziomie swej lubej. Goryl ma jednak plan awaryjny. To jest kolejne piętro budowli. Pozostaje jednak bezbronny – nie ma tu już żadnych beczek, wysługuje się natomiast za pomocą małych, ognistych ludków. Te kręcą się bezmyślnie po platformach i chyba nawet nie mają zamiaru skrzywdzić hydraulika. Ot, po prostu sobie spacerują. Małpiszon natomiast obserwuje. Obserwuje i głupio się uśmiecha. No i oczywiście wali w klatę, bo jaki by z niego był King Kong, gdyby tego nie czynił. Jednak i tu Mario dociera bez większego problemu i odkrywamy, że małpa porwała się nieco z przysłowiową motyką na słońce. Hydraulikowi został bowiem zaledwie jeden level, a Kong tylko stoi, patrzy, i nie wie, cóż począć. Kolejnego piętra nie ma, cholera! (*) Mario ponownie przemyka dzielnie pomiędzy ognikami i zwala wielką małpę w przepaść, prosto na ten wielki, pusty łeb.

W tym momencie wszystko odwraca się o 180 stopni. Mario więzi małpiszona w klatce i zaczyna torturować. Mało tego – kręci to wszystko cyfrówką i wrzuca na YouTube. Surfując po sieci syn Konga – Donkey Kong Jr – wpisuje przypadkiem w wyszukiwarkę „torture gorilla porn” i oczom jego ukazuje się widok ojca w klatce. Postanawia ruszyć na ratunek. Nie będę opisywał tu całej jego wędrówki, bo artykuł jest o jego ojcu. A o tatusiu też się co rozpisywać nie ma, bo siedzi tylko w klatce i szczerzy zęby. Tak czy inaczej – Mario w sequelu zasługuje na opisanie go w cyklu „Najwięksi dranie 8bitów” na Karawanie. Może innym razem.

Tak więc, Kong jest już wolny, przymierza się do zdjęć w grze Donkey Kong 3. Jednak coś musiało się z nim stać podczas przebywania w uwięzi, bądź przy spadku na łeb w części pierwszej. Kong bowiem totalnie zwariował. Wrócił na łono natury, do swej dżungli i dokucza teraz niejakiemu Stanley’owi, który lubi oglądać robaczki, kwiatki i inne takie. Kong umila mu jego badania flory i fauny poprzez… naparzanie pięścią w ule. Żadna to przeszkoda dla Stanley’a, gdyż za pomocą środka na owady skutecznie opyla on zad goryla i zmusza do ucieczki, bądź powoduje on wsadzenie głowy małpy do ula.

Zdziadział strasznie nasz drań w tej trzeciej części. Naukowcy do dziś zastanawiają się, dlaczego w ogóle zgodził się na występ w tak kiepskiej grze. Tego niestety niewiadomo, ale Donkey Kong po owym występie uciekł i już nigdy więcej na platformach ośmiobitowych go nie widziano.

Wiecie, co mnie jeszcze zastanawia? Samo imię małpiszona – Donkey Kong. Dlaczego donkey (po polsku znaczy to „osioł” – przyp. daf)?! Może to taki przydomek, który zostawili mu potomni na cześć jego pustego łba? Kto wie…

W każdym bądź razie, na miano drania Donkey Kong zasługuje na pewno. Nie jestem pewny, czy na miano „największego drania”, ale na pewno jest jednym  z tych najlepiej rozpoznawalnych. Miał zadatki na wielki, czarny charakter, zabrakło jednak nieco oleju w głowie, bo miast powiększać swe ambicje i zabrać się w sequelach za rozwalanie Nowego Jorku, wolał psocić się Bogu ducha winnym Stanley’om. Uciekł daleko, uciekł w nieznane. Widziano go później w GameBoy’ach, N64, GameCube’ach, ale każdy ze zgodliwością przytakuje, że „cech drania z początku lat 80., to on już ani krzty nie ma, panie”. A szkoda.

(*) tak, piszę w tym momencie o wersji z konsoli NES z 1983, która posiada tylko 3 poziomy.





Tagi:Tagi: ,


  1. MaQ
    6 czerwca, 2010 at 12:05 | #1

    Jak zwykle świetny artykuł^^ Jest to najbardziej komunistyczny drań:P

  1. Brak jeszcze trackbacków