Archiwum

Archiwum autora

Recenzja – The King of Kong: A Fistful of Quarters

To jest wszechświat wojny. Wojny przez cały czas. Może istnieją inne wszechświaty, ale nasz tworzony jest przez wojny i gry” – William S. Burroughs

Filmów, których tematyką nadrzędną jest rywalizacja, powstało mnóstwo. Widz zawsze chętnie śledzi losy obu stron i zawsze wiąże się z jedną z nich, której kibicuje do końca filmu. Swój udział w tego rodzaju kinematografii posiada także Seth Gordon, który w 2007 nakręcił dokument o tytule The King of Kong: A Fistful of Quarters. Ta niecodzienna produkcja przedstawia nam przebieg wielkiej rywalizacji dwóch jednostek. Rywalizacji o miano rekordzisty świata w jednej z najsłynniejszych gier arcade’owych lat 80. – Donkey Kong.

Najwięksi dranie ośmiu bitów #2 Dark Queen [Battletoads]

Gorąca kobieta, a jednocześnie zimny drań. Dark Queen to 8-bitowy przykład na to, że te dwie skrajnie różne temperatury, mogą składać się na całokształt jednej postaci.

Panna Dark Queen pojawiła się w dwóch grach na NES. Debiut zaliczyła w grze Battletoads, ze stajni Rare. Była to wspaniała, acz niezwykle trudna beat’em up, w której chodziliśmy dwoma Wojowniczymi Żabolami (inspirowanymi nieco Żółwiami Ninja, lecz walczącymi w kosmosie) i praliśmy tyłki przeciwników, w celu uratowania trzeciego żabiego przyjaciela z rąk bohaterki tego artykułu.

Dwa lata później, Rare wydał Battletoads and Double Dragon: the Ultimate Team. Gra była krzyżówką dwóch gier akcji – opisanej wyżej Battletoads, a także serii Double Dragon, autorstwa Technosu. Wyważono tu nieco rozsądniej poziom trudności, co dało nam w efekcie jedną z najlepszych gier beat’em up w historii NES. Tutaj również podła Dark Queen napsuje krwi bohaterom gry.

Dziś premiera wyczekiwanego Battle Kida!

23 luty 2010 – to właśnie dzisiaj światło dzienne ujrzał najnowszy projekt Sivak Games, czyli Battle Kid: Fortress of Peril. Rzecz jasna – na konsolę Nintendo Entertainment System! O zbliżającej się premierze mogliście czytać kilka postów wstecz, dziś możecie sprawdzić, czy warto było czekać.

Tytuł inspirowany freeware’ową grą I Wanna Be The Guy, jest pierwszym platformerem na konsolę NES od prawie 15 lat.

W BK:FoP wcielamy się w postać młodego chłopaka Timmy’ego, a naszym zadaniem jest zatrzymać spiskową budowę tajemniczego Supermecha. Zapewne łatwo nie będzie, gdyż mapa wędrówki jest ogromna (zawiera ponad 550 pomieszczeń), a przeciwników masa (30 ich rodzajów, plus 8 bossów).

Kategorie:Gry, Retro Tagi:

Serial Megaman – wrażenia po obejrzeniu sezonu pierwszego

Megaman? I like it! (*)

Po kilku latach przerwy, postanowiłem odświeżyć nieco swoje relacje z animowaną serią przygód Megamana. Byłem wielokrotnie ostrzegany, żebym tego nie robił – że to japońsko-amerykańska papka, która z oryginałem nie ma wiele wspólnego, że to stek bzdur i obraza dla prawdziwych fanów Blue-Bombera… Zaryzykowałem jednak i odpaliłem sobie pierwszy sezon kreskówki. Czy żałuję? Zapraszam do krótkiego opisu wrażeń.

Megaman rzeczywiście jest produkcji japońsko-amerykańskiej i rzeczywiście jest papką. Pojawiły się jedynie (albo aż?) dwa sezony, w sumie 27 odcinków. Niestety, nie miałem jeszcze „przyjemności” zapoznać się z sezonem drugim. Mam nadzieję, że będę miał jeszcze w życiu okazję nadrobić tą wiekopomną stratę.

Kategorie:Felieton, Recenzja Film Tagi:

Bondage Fairies

Gatunek muzyki o nazwie nintendocore żadną nowością nie jest. Przeszukując zespoły grające rockowe aranżacje 8-bitowych melodii, czy łączące gitary z gameboy’em, natknąć możemy się na wielu wykonawców godnych naszej uwagi. The Minibosses, NESkimos, The Advantage… Nie mają sobie równych, jeśli chodzi o rockową wersję np. Castlevanii lub Contry, z których to gier melodie każdy z tych zespołów w swym repertuarze posiada. I wcale się temu nie dziwię, bo kawałki z NES, SNES, MegaDrive i każdych innych 8-, lub 16-bitowych konsol, mają w sobie ogromny potencjał, który warto wykorzystać tworząc metalowe, wpadające w ucho kawałki.

Chciałem jednak zapoznać Was z nieco innym, bardziej osobliwym nintendocore, który miesza ze sobą gatunki chiptune i electronic, a całość polana jest pysznymi punkowymi riffami. Dzieło wieńczy charakterystyczny, piskliwy głos wokalisty.

Miękki NES

Gwarantuję, że nie znajdziecie bardziej pluszowego zestawu Nintendo Entertainment System od tego, który wykonał jeden z użytkowników serwisu Craftsterblueblythe.

Zestaw wykonany jest z barwionego filcu, a całość zdobi mnóstwo kolorowych haftów. Wykonanie całego zestawu, zajęło autorowi zaledwie dwa tygodnie pracy. W jego skład wchodzą: mały telewizor, konsola NES, jeden pad, jeden Zapper, dwa cartridge oraz… dwa ekrany gier.

Na pluszowym zestawie zagrać możemy w Super Mario Bros. 3 oraz poćwiczyć celność w Duck Hunt. Ciekawe, ile draństwo pożera prądu…?

Więcej fotek w rozwinięciu.

Kategorie:Geek, Humor, Retro Tagi:, ,

Battle Kid

Battle Kid: Fortress of Peril – taki właśnie tytuł nosi produkowana przez studio Sivak Games gra, która niebawem zostanie wydana na platformę… NES. Data premiery? Nie jest dokładnie określona, ale przez dłuższy czas mówiło się o lutym 2010, więc możemy spodziewać się jej w każdej chwili.

W grze będziemy mogli wybrać jeden z pięciu poziomów trudności. W każdym z nich, nasza postać i tak ginie po bezpośrednim kontakcie z przeciwnikiem. A więc – szykuje się rozgrywka dla bardziej wymagających graczy.

Do pokonania czeka nas ośmiu bossów – z jednym z nich możemy sprawdzić się w grając w wersję demo.

Więcej info w rozwinięciu.

Kategorie:Gry, Retro Tagi:

Dziesięć najlepszych duetów filmowych przełomu lat 80. i 90.

Dziś nie kręci się już takich filmów, jak 20-30 lat temu. Gdzieś zapodział się tamtejszy humor, sposób prowadzenia dialogów oraz – co najważniejsze – wspaniały, oldschoolwy klimat tamtych produkcji.

Na szczęście nic nie stoi na przeszkodzie, aby przeszukać zakurzone taśmy VHS i po raz n-ty utonąć w świecie kiczowatego i schematycznego Hollywoodu lat 80!

Poniżej przedstawiam dziesięć najsłynniejszych duetów, z filmów naszego dzieciństwa. Mogą to być zarówno partnerzy, jak i śmiertelni wrogowie – nie ma znaczenia. Po prostu w każdym przypadku są to dwie postaci, których nie wyobrażamy sobie na celuloidowej taśmie osobno.

Od razu zaznaczam, że lista jest czysto subiektywna, a komentarze z pretensjami typu „A gdzie jest ten i ta, oraz to i tamto?!” nie będą traktowane jako krytyka.  Jeżeli macie jeszcze jakieś typy,  pary filmowe, które zmieniły Wasze dzieciństwo, śmiało piszcie w komentarzach. Kto wie, może niedługo powstanie „sequel” owego artykułu…? ; )

Najwięksi dranie ośmiu bitów #1 Dr Wily [Megaman]

W serii felietonów „Najwięksi dranie ośmiu bitów” będę przedstawiać Wam słynny czarne charaktery z gier na platformę Nintendo, czyli tych, którzy napsuli nam tyle krwi w dzieciństwie.

Na pierwszy ogień idzie główny przeciwnik serii Megaman – złowieszczy Dr Albert W. Wily.

Wily to nie lada szuja. Nie dość, że podły i przebiegły, to w dodatku bardzo upierdliwy. Co nie dorwiemy go w dowolnej części Megaman, w każdej następnej ponownie zatruwa nam życie.

Magia wędrówki Jarmuscha

Jeżeli miałbym konkretnie nazwać gatunek filmowy, tworzony przez Jima Jarmuscha, miałbym nie lada problem. Cóż, są to po prostu… filmy jarmuschowskie.

Zawsze ciekawiło mnie, co takiego wspaniałego znajduje się w filmach tego reżysera. Który ich czynnik powoduje, że przykuwają mnie do ekranu z siłą niemal wodospadu. Początkowo odpowiedź na to, pozornie, banalne pytanie, nie przychodziła mi na myśl tak łatwo. Wszak wielu widzów wręcz atakuje jego dzieła. Można zarzucać Jimowi dłużyzny w jego scenariuszach. Można wytykać brak dialogów. Można czepiać się nudy emanującej z ekranu.

Ale mimo wszystko… to właśnie są te czynniki, które czarują widza. Magia dnia codziennego – codziennej rutyny. Zwyczajnych problemów, oraz owych problemów brak. Radości bohaterów, oraz tego uczucia brak. A przeważnie wspomnianych uczuć jest tu właśnie brak. Szara codzienność, niewzruszoność, znudzenie… Tak w ogromnym skrócie można określić filmy Jima. Tak w ogromnym skrócie można wymienić ich największe zalety.

Kategorie:Felieton, Kino Tagi: