Home > Komiks, Recenzja Komiks > Recenzja – Game Over

Recenzja – Game Over

Zakładam, że znacie Kida Paddle? Peeewnie, że znacie! Słynny jedenastoletni maniak gier komputerowych, powstały w głowie pana o pseudonimie Midam, znany jest chyba wszystkim miłośnikom krótkich komiksów i dobrego humoru. Kid, wraz ze swoją najbliższą paczką, uwielbia oglądać horrory klasy Z, dokuczać siostrze Kida, a salon gier z automatami wszelakiej maści, stanowi jego drugi (a może i podstawowy?) dom.

Kid czuje się jak ryba w wodzie, grając w dowolny gatunek gier. Strzelanki, platformówki, symulatory – nie ma takiej gry, przy której nasz bohater by wymiękł. Chociaż – z drugiej strony… Jest pewna seria gier, w której Kid wciela się w postać małego barbarzyńcy w złotym hełmie, fioletowym wdzianku oraz z wielką maczugą. Seria najwidoczniej do najłatwiejszych nie należy, gdyż owy barbarzyńca traci życie za życiem. Jego historia jest tak ciekawa, a ilość straconych żyć tak ogromna, że o barbarzyńcy powstała oddzielna seria komiksów. No bo przecież czytelnik uwielbia śledzić losy barbarzyńcy. Mimo, iż kibicuje mu z całych sił, dobrze wie, że i tak nie ma on szans bezpiecznie dojść do końca gry. Nie w przypadku, gdy za padem siedzi Kid Paddle. A przyznać trzeba, że barbarzyńca potrafi zginąć dosłownie w każdych okolicznościach. A że przeważnie są to okoliczności niesamowite i malownicze, komiks Midama czyta (w zasadzie głównie ogląda) się rewelacyjnie.

Game Over to seria krótkich, często jednostronnych opowieści o bohaterze gry. Sporadycznie, jego przygody mogliśmy śledzić w serii Kid Paddle. Jednak opisywana seria skupia się tylko i wyłącznie na nim. Na małym barbarzyńcy, oraz na jego ukochanej, której spieszy na ratunek. Niestety, jej również los nie darzy zbytnim szczęściem. Śmierć dla obu nich jest nieubłagalna. Jeżeli trawicie humor Happy Tree Friends, Game Over przyswoić powinniście bez problemu. Wszak wszystko tutaj podlane jest dodatkowo otoczką gier komputerowych i ich tematyką. Chłopek zbiera monety, wcina grzybki, kolekcjonuje różnorakie przedmioty napotkane na drodze i – przede wszystkim – walczy z wrogimi Blorkami. Nie zawsze w sposób udolny, mimo to, braku odwagi zarzucić mu nie można.

Midam wraz z resztą scenarzystów, posiadają naprawdę ogromną i barwną wyobraźnię. Nasz bohater wykazuje się maestrią w dziedzinie tracenia życia. Upadek z wysokości, podpalenie, zamiana w całą paletę różnych postaci, bliskie spotkania z kolcami, pociachanie… Długo by wymieniać. Powiem tylko, że każda strata życia, to dla czytelnika – mimo sympatii do bohatera – szeroki uśmiech na twarzy.

Można stwierdzić, że opowiastki toczą się według kilku powtarzających się schematów. Gdy barbarzyńca przebywa świat z uratowaną księżniczką, możemy być pewni, że za chwilkę w widowiskowy sposób ją ukatrupi (ku własnemu wielkiemu zdziwieniu). Zaś gdy myśli, że dotarł już do upragnionej mety, za moment sytuacja odwraca się o 180°. Gdy chwyta napotkaną „znajdźkę”, wiemy, że za chwilę to ona spowoduje ogromne dla niego samego kłopoty.

Mimo tych wszystkich schematów, komiks się nie nudzi. Cały czas ciekawy jesteśmy, co jeszcze znalazło się w głowie scenarzystów, i jednocześnie na ekranie telewizora Kida.

Godną zauważenia uwagą jest przemoc na kartach komiksu. Mimo, iż kreska jest bardzo dziecinna, kolorowa i żywcem wycięta z czasopisma dla dzieci, krwi oraz flaków nie brakuje. I mimo, że wszystkie te krwawe sceny są bardzo groteskowe, na najmłodszych na pewno zrobią spore wrażenie. Szczegóły anatomiczne w postaci wylatujących oczu, czy dekapitacji, są tu na porządku dziennym. Jednak nawet ci najbardziej wrażliwi czytelnicy nie powinni omijać przez to serii tego komiksu – przy kresce Midama, wszystko to wygląda wręcz słodko i uroczo. Dałbym jedynie plakietkę „powyżej 7-ego roku życia” na okładce komiksu. Tak profilaktycznie.

Nie od krwi, lecz od tekstów stronią tu scenarzyści komiksu. Praktycznie w 90% jest to komiks „niemy”. Pojawiają się jedynie liczne „plopy”, „kaboomy”, „gaaawwwy” i tym podobne onomatopeje. Nadaje to wszystko stereotypowego, komiksowego klimatu.

Zwrócić uwagę należy także na napisy „game over” w przypadku każdej śmierci bohatera, lub jego lubej. Czyli innymi słowy – na końcu każdego opowiadania. Samo to jest artyzmem samym w sobie. Nie dość, że napisy te zrobione są z niesamowitym rozmachem, to jeszcze zawsze pasują do kontekstu historyjki. Coś niesamowitego! Robi wrażenie.

Na razie wyszły zaledwie cztery tomiki komiksu. Wydane zostały przez belgijskie Dupuis, tych samych panów, którzy odpowiedzialni są za Kida Paddle. Nad całością artystyczną komiksu czuwają: wspomniany Midam, oraz niejaki Adam. Scenariusz to dzieło samych rysowników, oraz garstki dodatkowych ludzi. Trzeba przyznać, że świetnie się wszyscy zgrali, gdyż Game Over, to komiks prześmieszny i przeuroczy.

Przygody małego barbarzyńcy, to świetna seria, trzymająca lekko makabryczny styl gier Kida Paddle. Dobrze, że mamy do czynienia tylko z komiksem, bowiem mało kto posiada w sobie tyle cierpliwości, co mały Kid. W życiu nie chciałbym nawet tknąć owej serii gier! Komiksy pochłonąłem zaś z największą przyjemnością.

Oto dwie przykładowe historyjki:

Game Over Game Over

.





Tagi:Tagi:


  1. Tomasz „abrasante” Karulski
    16 maja, 2010 at 14:14 | #1

    Serii „Game Over” nie znałem, ale po tej recenzji na pewno się skuszę. Ot na poprawienie humoru, do tego szybko się „przegląda”, bo jak sam wspomniałeś – do czytania to tutaj raczej za dużo nie ma :)

  2. Lazuli Lapis
    17 maja, 2010 at 18:46 | #2

    Kiedyś pojedyncze strony tego komiksu można było znaleźć w Cybermyszy i okazyjnie w KD… oczywiście te „grzeczniejsze” ;d

  3. Paweł „daf” Fliegel
    17 maja, 2010 at 19:26 | #3

    Lazuli Lapis :

    Kiedyś pojedyncze strony tego komiksu można było znaleźć w Cybermyszy i okazyjnie w KD… oczywiście te “grzeczniejsze” ;d

    Jestem w 90% pewien, że chodzi Ci o komiks „Kid Paddle”, a nie „GO”. ; )

  4. Lazuli Lapis
    17 maja, 2010 at 19:30 | #4

    Głównie był Kid, ale zdaje mi się, że z jeden czy dwa paski tego też widziałam… cóż, to było wieki temu, możliwe też że mi się myli ^^”

  5. uth
    19 maja, 2010 at 15:19 | #5

    Witam,
    niemieckie gazety również zamieszczały kawałki Kid Paddle. Świetna kreska i dobry humor. Fajny tekst.

  1. Brak jeszcze trackbacków