Home > Wywiad > Wywiad #1 Tomasz „Tomex” Buczak, redaktor nieistniejącego GBM

Wywiad #1 Tomasz „Tomex” Buczak, redaktor nieistniejącego GBM

Kolejna cykliczna kategoria na karawanie – wywiad. Na pierwszy odstrzał leci Tomasz Buczak, redaktor nieistniejącego czasopisma dla fanów przenośnych konsol Nintendo – GameBoy Magazyn. Wywiad został przeprowadzony około dwa lata temu przy okazji tworzenia aplikacji homebrew na GBA, która miała funkcjonować jako e-book dla miłośników Game Boya. Projekt niestety upadł, mimo iż był na ukończeniu, lecz wywiadu nie zmarnujemy. Pytania krótkie i treściwe, bowiem było ograniczenie liczby stron, jednak Tomex rozpisał się na tyle, że m. in. odpowiada na nurtujące przez tyle lat pytanie wielu sympatyków czasopisma – dlaczego GameBoy Magazyn tak nagle upadł?


.

Jak się zaczęła Twoja historia z Game Boy i czy nadal ją kontynuujesz?


Pierwszą styczność z tą konsolą miałem z pewnością za pośrednictwem niemieckich stacji telewizyjnych – byłem wtedy w wieku 5-6 lat. Pamiętam, że nagrywałem te reklamy na kasetę video żeby móc później je oglądać. W jednej z nich reklamowany był Kirby’s Dream Land – niesamowity był dla mnie ten patent z „pochłanianiem zwłok” ;) Pierwszy fizyczny kontakt z Game Boyem miałem na swoim pierwszym obozie sportowym judo – bodajże w wakacje 1996 roku. Był tam chłopak z Niemiec, który miał Game Boya – pamiętam, że gdy pożyczyliśmy go jednej nocy do naszego siedmioosobowego pokoju, to jej większą część spędziliśmy na wspólnym łóżku, grając na „życia”. Dokładnie nie pamiętam nazwy gry w jaką cisnęliśmy – na pewno biegało się króliczkiem, a z głośników płynęła prosta melodia, którą potrafię zanucić do dziś. Jakby ktoś kojarzył tytuł to chętnie może mnie oświecić. Rok później pojechaliśmy na jakieś zawody do Tolmezzo (Włochy) – tam jeden z zawodników miał Pocketa (pozdro Filip =) wraz z Super Mario Land 2 – tu się dopiero zaczęła jazda. Tytuł ten znałem praktycznie na pamięć – ze wszystkimi warpami, ukrytymi planszami itp… Pamiętam też, że gdy wyszedł pierwszy numer NEO – gra dostała tam ocenę 5/10! Był to dla mnie lekki szok – tytuł przy, którym ze ślinotokiem spędziłem setki godzin, w oczach „jakiegoś” redaktora był tylko przeciętniakiem. Na wakacje 1997 roku, tato wreszcie kupił mi upragnionego GB (wraz z SML2 :) na wrocławskiej giełdzie komputerowej. Gdy przyjechałem na obóz dużo osób mi go zazdrościło – do tego stopnia, że zapragnęli mieć natychmiast swoje własne egzemplarze =) W połowie tego miesięcznego zgrupowania miał przyjechać do mnie w odwiedziny tato – koledzy wykorzystali ten fakt dzwoniąc do swoich rodziców we Wrocławiu. Dzięki temu za 2 tygodnie, pojawiły się na obozie dwa nowe sprzęty – zielony i czerwony. GB służył mi bardzo długo na zgrupowaniach (potem oczywiście GBA, NDS) umilając czas między treningami przez wiele lat. Gry wymieniałem na bazarze we Wrocławiu (przed podjęciem decyzji potrafiłem oglądać szyby kiosku godzinami. Game Boy to dla mnie szczególna konsola i wiąże z nią wiele ciekawych przygód.
.

Jak się zaczęła Twoja współpraca z GameBoy Magazynem? Za co byłeś odpowiedzialny?


Współpraca z GameBoy Magazynem rozpoczęła się od wysłania maila do Gulasha w sprawie „pracy” – wtedy już od kilku lat prowadziłem całkiem spory serwis o tematyce emulacji (Emu-Area), gdzie troszkę wyrobiłem sobie „pióro” (choć jak ostatnio przeglądałem owe „wypociny” to miałem niezły ubaw), a także byłem redaktorem w pierwszym, polskim, komercyjnym serwisie konsolowym konsole.com.pl. Pamiętam do dziś pierwszą recenzję którą pisałem – było to Gran Turismo na PSX’a, a całość leciałem wg schematu z otworzonej przed nosem recenzji z PE :). Wracając do tematu – Gulash poprosił mnie wtedy o przykładowe teksty, które mu się spodobały oraz dał namiar do Anek, z którą miałem się skontaktować w sprawie pisania do GBM. To tyle – dalej współpraca przebiegała dość gładko i przyjemnie. Z początku w piśmie odpowiadałem tylko za recenzje, potem także tworzyłem dużą część newsów. Robota była dla mnie bardzo wygodna ze względu na mój tryb życia – jako sportowiec często wyjeżdżałem na różne zgrupowania, więc idealnym modelem była dla mnie możliwość otrzymywania pocztą gier od dystrybutorów, a w następstwie katowanie ich w pokoju.
.

Dlaczego pismo niespodziewanie zniknęło ze sklepowych półek, mimo iż w ostatnim numerze był zapowiadany kolejny. Co się stało?


Szczerze mówiąc nie odpowiem na to pytanie tak dokładnie jak mógłbym to zrobić 7 lat temu, gdyż najzwyczajniej w świecie dużo szczegółów mi umknęło. W jakiś sposób pismo odłączyło się od wydawnictwa Neo+ – nie pamiętam jaki był powód (w sumie to nawet nie pamiętam czy kiedykolwiek go znałem ;). W każdym razie Anek postanowiła wydawać nowe pismo na własną rękę – GBmore bo to jego nazwa, z początku było dystrybuowane zwykłą pocztą. Dopiero po jakimś czasie (i chyba z miesięcznym obsuwem) numery pojawiły się w empikach. W tej formie wyszły bodajże 3 numery. Następnie pismo przeszło na formę E-Zinu. Po kilku numerach w takim systemie pismo padło. I to także niejednoznacznie – niby miało być wskrzeszone… Jednak z biegiem czasu sprawa się mocno rozpłynęła aż wszystkie strony dały sobie z tym spokój. Warto zaznaczyć, że redaktorzy w GBmore byli „wolontariuszami”, którzy ew. w przyszłości, gdyby pismo trafiło w niszę, mieliby być traktowaniu jako normalni pracownicy. Po GBmore moja przygoda z pisaniem się skończyła – niestety (co mogę powiedzieć z perspektywy czasu) ponieważ, do dziś śledzę codzienne wiadomości, rynek itp. (choć na granie „dzięki” studiowaniu dwóch kierunków na politechnice mam baaaardzo mało czasu). W tamtym czasie mogłem pójść za ciosem i zaczepić się w NEO+ (co zrobił np. Kaxi, któremu poleciłem aby skontaktował się z Gulaszem), albo innej, mniejszej redakcji bądź zająć się jakimś własnym, wortalem konsolowym – miałem wtedy wielu zaznajomionych redaktorów, a także wielu „wannabe”, którzy po odpowiedniej selekcji pewnie rozwinęliby skrzydła. Niestety zaczęło brakować mi wtedy czasu – była już chyba 2 klasa liceum, do tego moja kariera sportowa mocno przybrała na wartości (od 2002-2008 roku praktycznie non-stop w kadrze narodowej), codzienne treningi, lekcje angielskiego, handlowanie grami na allegro, potem studia, teraz jeszcze studio webdesignerskie (hajime.pl). Aktualnie jedyna rzecz, która odróżnia mnie od zwykłego gracza to moja pasja kolekcjonerska – przez te wszystkie lata zebrałem u siebie w domu 36 konsol, około 300 oryginalnych gier, masę kontrolerów itp… – słowem, cały pokój wyładowany jest tym po brzegi (i część strychu).
.

Co myślisz o pomyśle stworzenia pisma promującego tematykę szeroko pojętego retro? W ujęciu całościowym – tzn. handheldy + konsole stacjonarne.


Idea jest świetna – jednakże gdyby zderzyć ją z rynkiem, to myślę, że takie pismo nie miałoby szans na przeżycie. Może gdyby miałoby mieć jakąś bardziej uniwersalną, lifestyle’ową formę – tzn. retro o wszystkim czyli nie tylko gry ale także filmy, muzyka, ubrania, stylistyka itp.

.


Skany wszystkich ośmiu części czasopisma GameBoy Magazyn są dostępne na nieaktualizowanej już stronie GameBoyZone.pl





Tagi:Tagi:


  1. krzaczor93
    31 maja, 2010 at 19:32 | #1

    Noooo…. Nareszcie sensowny cykliczny na Karawanie ;)
    Genialny xClusive. Przyznam, że o panu Tomku słyszę pierwszy raz, aczkolwiek jego osoba jest nad wyraz interesująca.

  2. Jaro
    31 maja, 2010 at 21:33 | #2

    no stary, trochę się spóźniłeś z tym artykułem ;/ Prawie 1,5 roczna wtopa.
    Cieszę się jednak, że postanowiłeś w końcu udostępnić ten niezmiernie intersujący tekst na karawanie [:
    Miło się czytało, niezmiernie ciekawa osoba ten Tomex.
    Niestety przyczyny upadku magazynu wciąż nie są do końca nie jasne.

  3. philipo
    31 maja, 2010 at 21:59 | #3

    Super wywiad! Czasy GBM to były wspaniałe lata, do dziś trzymam w domu kilka numerów.

  4. Jaro
    31 maja, 2010 at 22:11 | #4

    oczywiście wciąż mam w domu wszystkie numery zarówno Game Boy Magazynu jak i GBmore :)

  5. Katja
    31 maja, 2010 at 22:19 | #5

    GBM wpadło mi w ręce po tym jak kupiłam sobie GBA. Super magazyn, szkoda że go zamknęli. A także szkoda, że sprzedałam swoją konsole i gry. Chciałabym do tego teraz wrócić…

  6. Kradziej
    31 maja, 2010 at 22:23 | #6

    W życiu miałem jeden numer GB magazynu – z recenzją A Link to the Past. Kupiłęm go na obozie aikido, mając około 9-10 lat… ale się z kumplami podniecaliśmy, że hoho, szczególnie zapowiedzią nowych „Poków” ;)

  7. Krupier
    31 maja, 2010 at 22:25 | #7

    Coś kojarzę tego Tomexa z paru stron www (ta Emu-Arena chyba taka niebieskawa była?) no i z GBM oczywiście.

    Co do GBMore – padło bo ssało pałkę konkretnie. Pamiętam dyskusję z Anek na revolution.pl (swego czasu jeden z największy portali o GBA i konsolach w Polsce). Żadne argumenty do niej nie docierały, że lay jest po prostu brzydki, że wszystko jakoś tak mało profesjonalne w porównaniu do GBM. Kłótnia była ostra, szczegółów nie pamiętam, ale pamiętam, że żadne słowa do niej nie przemawiały.

  8. Krupier
    31 maja, 2010 at 22:27 | #8

    P.S. Automat z Mario Kart love amore <3

  9. Barts
    1 czerwca, 2010 at 12:26 | #9

    Heh, kawałek historii, w sumie prawie mi nieznany. Gameboy to była niesamowita maszyna (aczkolwiek jak dzisiaj biorę do ręki mój egzemplarz, to oczy mi wypływają przy tym zielonym ekraniku).

    Bardzo fajny tekst!

  10. matix14x
    1 czerwca, 2010 at 18:01 | #10

    Właściwie dlaczego GBZ nie jest już aktualizowany? To bardzo dobra strona.

  11. Tomasz „abrasante” Karulski
    1 czerwca, 2010 at 18:26 | #11

    @matix14x – redakcja z GBZ tworzy nowy projekt, również w pełni poświęcony tematyce Game Boy, więc tylko pozostaje Ci cierpliwie czekać :)

  12. matix14x
    1 czerwca, 2010 at 18:37 | #12

    To bardzo dobrze. Mam nadzieję, że nowa stronka będzie jeszcze lepsza niż GBZ. Już nie mogę się doczekać.

  13. tf
    5 czerwca, 2010 at 09:21 | #13

    GBM miło wspominam, chociaż było wiele wpadek (beznadziejna recenzja Alone in the Dark, w której wystawiono grze wysoką ocenę ogólną głównie za grafikę, 10/10 zamiast 2/10 dla jakiejś gry piłkarskiej z Beckhamem, wielkie na pół strony screeny – do diaska, przecież to GBC i GBA! Można było liczyć pojedyńcze piksele…). Natomiast wygląd pisma bardzo mi przypadł do gustu – nieco prosty, ale zwyczajnie ładny i przejrzysty.

    O GBMore nigdy wcześniej w ogóle nie słyszałem, szkoda…

  14. Tomcio
    5 czerwca, 2010 at 13:09 | #14

    GBmore miał ograniczoną liczbę egzemplarzy puszczonych w Polskę. Z tego co pamiętam było ich tylko pięć tysięcy. Osobiście posiadam w domu trzy numery GBmore i pięć GBMagazynu. I nigdy ich nie sprzedam :)

  15. Buczus_Juvefan
    5 marca, 2012 at 01:41 | #15

    SIEMASZ BRACIE! xD

    Jak już wspomniał Krupier swego czasu Tomex prowadził całkiem znaną stronę o emulacji zwaną Emu-Area. Wychowałem się dzięki niemu na porządnej growej generacji konsol, za którą zajawkę szczerze mu dziękuje. Warto wspomnieć, że seria stron „Area” miała swego rodzaju osobną historię, bo m.in. powstały w poźniejszych okresach DBZ Area, PokeArea, czy za sprawą mojej skromnej osoby ;) Pocket Area.

    Koniec końców, często łoimy z bratem jak jest czas w różne pozycje na Wii. Ostatnio zupełnie przypadkowo wzieliśmy się razem za zaległy tytuł DQ VIII na PS2.

    Pozdrawiam!

  1. Brak jeszcze trackbacków