Home > Kino, Recenzja Film > Recenzja – Max Payne

Recenzja – Max Payne

Tak się to ostatnio złożyło, że zacząłem czytać coraz więcej artykułów na temat ekranizacji gier video. Przy czym szczerze powiem, że przeszedłem przez większość z nich – z tych popularniejszych filmów nie oglądałem chyba tylko próby przeniesienia Siren na srebrne ekrany. Większość adaptacji to gnioty, które z oryginałem mają mało wspólnego. Ucieka scenariusz, klimat idzie się paść i w ogóle słabe to. Przypomniało mi się, że na Max Payne byłem w kinie i dałem twórcom zarobić 16 złotych na mojej skromnej osobie. Jest to jeden z filmów, które w kwestii klimatu pokazały swój pazur (malutki, ale jednak), co nie zmienia niestety faktu, że te szesnaście polskich złotówek mogłem wydać o wiele rozsądniej – na przykład na kilka tabliczek czekolad.

Nie ukrywam, że wybierając się do owego kina, zdawałem sobie sprawę z tego, że to ekranizacja gry komputerowej i przypuszczałem, że będzie słabo. Miałem jednak cichą nadzieję, że film będzie przynajmniej na poziomie Tomb Raidera z Angeliną „jakie mam wielkie usta” Jolie, co zresztą pokazywały klimatyczne i ładnie zmontowane trailery. Tak, klimat jest – zaśnieżony New York podczas późnych pór jest bardzo ładną lokacją, zachowano też swego rodzaju „ciszę”. Ale tak naprawdę co z tego? Dobra, jedziemy po kolei.

Scenariusz. Ludzie, jaki scenariusz? Ten film to zlepek bezsensownych i totalnie niepowiązanych ze sobą scen. Do bólu przewidywalna fabuła, totalnie denne dialogi. To gra (jakby nie patrzeć – GRA!) posiadała dobrze skonstruowaną historię, wykręconego głównego bohatera. Czułeś z nim więź. Żal Ci było w jaki sposób została zabita jego rodzina. To był dobry człowiek. Jego monologi i schizy po użyciu narkotyku to jedna z najlepszych rzeczy jaka mogła przydarzyć się grze. A tu? Mark Wahlberg to totalnie beznadziejny aktor. Nie widać nawet żeby się starał. Tak jakby dostał scenariusz i usłyszał „słuchaj, nie musisz grać jakoś wykurwiście, wystarczy, że będziesz robił co do ciebie należy”. Jest bezpłciowym, kompletnie obojętnym widzowi bohaterem. Równie dobrze film mógłby dziać się bez niego i w sumie wszystko byłoby tak samo. Jak na ironię, jedno mu wyszło – przez cały film ma ten sam wyraz twarzy, co w stosunku do gry jest niezmienione. Ach.

A sceny akcji? Nie ma takowych. Jest kilka momentów jakiejś tam strzelaniny między kilkoma postaciami, ale nie ma totalnie ŻADNYCH fajnie splecionych wymian ognia. Powiedziałbym więcej gdybym był wredny; że Max zrobił aż jeden skok w stylu tego z gry! Amazing. Ale wredny na szczęście nie jestem, więc nie powiem tego. Ech. Trudno to podsumować. Czy Max dostanie w łeb dziesięć kulek czy zero, masz to głęboko. Mógłby nawet dostać z shotguna prosto między oczy, ale tak naprawdę nie obchodzi Cię to. Przynajmniej skończyłaby się jego rola w tym filmie. Tandetna rola w tandetnym filmie.

Jesteś totalnie obojętny co do zakończenia filmu. Jesteś obojętny co do Maxa. Masz gdzieś absurdalne sceny filmu. Tego obrazu nie uratuje nic. Film Max Payne to totalny gniot, bez wyrazu, bez dobrej historii, bez fajnych scen, bez dobrych ról, bez zajebistych efektów i bez sensu. Naprawdę oglądałem większość ekranizacji gier komputerowych, ale ta zniesmaczyła mnie wyjątkowo. Nawet Jim Bravura i Mona Sax są zagrani beznadziejnie. Tu nawet nie ma Maxa Payne’a. Ten został w grze i nie był zainteresowany wkroczeniem w to dzieło. Ale czego spodziewać się po kinie tego kalibru? Kalibru dna? Nie znęcam się już. Ale nie kupuj tego na DVD. Nie stawiaj pudełeczka z płytką Blu-Ray obok kolekcji, bo tylko ją oszpeci. Chociaż nie, przyznam – okładka jest fajna. Polecam ją.





Tagi:Tagi:


  1. Tomasz „abrasante” Karulski
    1 kwietnia, 2010 at 23:30 | #1

    Ostro pojechałeś po filmie, hoho.

    Jakoś niechętnie czytam recenzje filmów, może kinomanem siebie nie nazwę, ale do kina 3-4 razy miesięcznie chodzę. Jednak w przypadku Max Payne nie wytrzymałem i zacząłem czytać komentarze osób, które były już po sesji. Wszyscy zniesmaczeni, praktycznie zero pozytywów.

    Zachwycony grą miałem nadzieję na dobre kino, niestety (lub stety) przekładałem film z dnia na dzień aż w końcu go nie obejrzałem do tej pory. Po wydanie DVD również mnie nie ciągnie, więc zapewne Max Payne’a jeszcze długo nie zobaczę :)

  2. Paweł „daf” Fliegel
    2 kwietnia, 2010 at 01:14 | #2

    Co prawda nie żałuję kasy wydanej za bilet do kina, bo nastawiałem się na porażkę, a koniecznie chciałem iść skonfrontować film z grą, już w dniu premiery…

    Max Payne istnieje tylko w formie gry – na wielkim ekranie to przeciętniak rodem z polsatu (nie załapałby się nawet na ‚megahit)…

  3. Tomasz „abrasante” Karulski
    2 kwietnia, 2010 at 01:34 | #3

    A tak na marginesie… Kino w Polsce kosztuje 16 zł? ;/
    Przy znacznie większych zarobkach w Hiszpanii cena jest taka sama… Droga ta rozrywka w Polsce…

  4. Bandito
    2 kwietnia, 2010 at 06:26 | #4

    Bilet normalny niby 16 ale ja zwykle podbijam w tanie czwartki (12 zł) bądź grupką z kumplami i wychodzi tak około 10 zł xd

  5. Paweł „daf” Fliegel
    2 kwietnia, 2010 at 09:19 | #5

    Polecam poczytać art o polskich cenach biletów – http://www.filmweb.pl/Czytelnia+FILMu+O+drogich+biletach+w+polskich+kinach,News,id=59068
    Jest drogo, taniej nie będzie…

  6. Bandito
    2 kwietnia, 2010 at 10:27 | #6

    Cóż każdy kto dopcha się do koryta chce się napchać i to cała tajemnica. Mnie to wcale nie dziwi, ale jeśli cena zamiast 16 zł wynosiła by 10 to znając życie 2x tyle ludzi chodziło by do kina, spadła by ilość nielegalnych pobierań oraz piratów bo taka jest prawda że film wchodzi do kina i nie każdego stać żeby obejrzeć kilka filmów w miesiącu w kinie. a
    Co do recenzji, muszę zgodzić się z Nyu że Max Payne nie wyszedł zbyt dobrze i widać pełno minusów xD

  7. Bzdursky
    4 kwietnia, 2010 at 11:27 | #7

    Zazdroszczę, skoro macie kino za 16zł. W Szczecinie ceny biletów to 20-25zł, zależy od filmu.

  8. daf
    4 kwietnia, 2010 at 18:39 | #8

    Bzdursky :
    Zazdroszczę, skoro macie kino za 16zł. W Szczecinie ceny biletów to 20-25zł, zależy od filmu.

    A wziąłeś poprawkę na zniżkę studencką? Bo ja ją uwzględniłem. Bez niej, seans kosztuje właśnie koło 25pln.

  9. Bandito
    4 kwietnia, 2010 at 18:53 | #9

    Nie no to ja mam bilety w takich cenach:
    Normalny – 20 PLN
    Ulgowy – 16 PLN
    Grupowy- 12 PLN

    25 zeta kosztuje na seans 3D :p

  10. Nyu
    4 kwietnia, 2010 at 19:20 | #10

    Mam jak Bandito, a z racji mojego wieku, jadę na ulgowych :).

  11. inlagd
    4 kwietnia, 2010 at 19:26 | #11

    Bandito :
    jeśli cena zamiast 16 zł wynosiła by 10 to znając życie 2x tyle ludzi chodziło by do kina, spadła by ilość nielegalnych pobierań oraz piratów

    Nie istnieje taka prosta zależność. Dopóki można coś ukraść nie ponosząc odpowiedzialności, dopóty każda cena będzie za wysoka. Aplikacje na za iPoda za 99 centów są kradzione tak samo jak wszystko inne.

    Z drugiej strony jakby bilety do kina stały się z dnia na dzień dwukrotnie droższe, to może i kupowałbym je rzadziej, ale nie zacząłbym z tego powodu ściągać filmów jak jakiś dziad.

  12. Bandito
    4 kwietnia, 2010 at 20:02 | #12

    A za poza tym jak już spamujemy pod artykułem Nyu (Gomenasai :d) zauważyłem że ceny filmów na DVD są naprawdę śmieszne za 100 zł można było ostatnio kupić w Tesco ładnie zapakowaną, oryginalną w folii serię Koszmaru z ulicy wiązów tj. 7 filmów (brak Freddy vs Jason). No wybaczcie ale to wychodzi niecałe 15 zł za oryginalny film -.-„. Ja już przerzuciłem się do kina chodzę stosunkowo rzadko – kupuję filmy czekam parę miechów i mam płytkę DVD w domu :D

  13. SroQ
    5 kwietnia, 2010 at 16:24 | #13

    A ja tam lubię sie wybrać raz na jakiś czas, nawet za te mniej wiecej 15 zeta do elbląskiego multikina, ma to swój urok ;]

  14. Nyu
    5 kwietnia, 2010 at 17:43 | #14

    @Bandito, też lubię kolekcjonować, ale obecnie wolałbym na BRD, a to już niestety tak tanie nie jest. Ostatnio zakupiłem 2012, ale zapłaciłem osiem dyszek (z przeceny z 120 zetów) i jakoś nie czuję by był to udany zakup. Za drogo jak na film.

  15. Sareth
    23 maja, 2010 at 17:56 | #15

    Widziałem film na komputerze średnio mi się podobał (dla wrogów piractwa dodam że mam hbo i nawet chyba już był jakiś czas temu u mnie w TV :) ). najgorsze to to co zrobili z tym mafiozem satanistom, przemienili go w jakiegoś fetyszystę w lateksie z mieczem :)

  1. Brak jeszcze trackbacków