Home > Gry, Recenzja Nintendo DS > Recenzja Final Fantasy III [NDS]

Recenzja Final Fantasy III [NDS]

The legend of FF III is reborn for a new milennium…”.Trzecia odsłona ”Ostatecznej Fantazji” odrodziła się niczym feniks z popiołów i opuściła Kraj Kwitnącej Wiśni, docierając na stary kontynent dopiero po 17 latach. Powróciła z rozmachem, odświeżona i dopieszczona, by w blasku i chwale przypomnieć o dniach swojej świetności. Jednakże czy naprawdę warto było wykazać się siedemnastoletnią, anielską cierpliwością?

But hope is not yet lost…

Final Fantasy III był pierwszym ”fajnalem”, w którego postanowiłem zagrać. Jak dotąd wybierałem inne tytuły jRPG, a ”Ostateczną Fantazję” omijałem szerokim łukiem. Widząc screeny i pierwsze newsy o remake’u sprzed 17 lat, pomyślałem: ”Kolejny Final Fantasy, a ja i tak wolę Golden Sun”. Wszystko się odmieniło gdy zobaczyłem intro gry. Pierwsza część openingu, niezwykle dynamiczna i barwna, od razu przyciągnęła moją uwagę, a tło muzyczne ”Eternal Wind” rozkochało mnie w sobie od pierwszej nuty. Zaczęła się mania. Mocno sfrustrowałem się faktem, że od europejskiej premiery, która nota bene nie została jeszcze dokładnie ustalona , dzieliło mnie kilka niewyobrażalnie długich miesięcy, gdy tymczasem nasi bracia zza wielkiej wody delektowali się moim obiektem westchnień. Przełom stanowił dzień, w którym usłyszałem magiczną datę: 4 maja 2007. Odtąd marginesy zeszytów zdobione były komentarzami ile to jeszcze dni zostało do premiery. W końcu, po wielu trudach, trzecia odsłona ”Ostatecznej Fantazji” wpadła w moje wytęsknione objęcia.

FF III sprawia świetne wrażenie chociażby po spojrzeniu na okładkę, szczególnie europejską, ponieważ pozostałe edycje kontynentalne zostały pozbawione dosyć ładnego i estetycznego artworku w tle. Jednakże nie było mi dane podziwiać pudełka zbyt długo, gdy sięgnąłem kartridża z grą.

Na początku wypada zaznajomić się z fabułą. Luneth wpada przypadkiem do mrocznej pieczary i spotyka potwory. Po zwiedzeniu wszystkich atrakcji jaskini, chłopiec dociera do mistycznego pomieszczenia z kryształem. Tam pokonuje strażnika i dowiaduje się od lewitującej błyskotki o swoim przeznaczeniu. Tak, tak, czas spotkać pozostałych, którzy dzielą twój los, odnaleźć kryształy i uratować świat. Wskakuj na chocobo i w drogę!

Trzecią ”Ostateczną Fantazję” można śmiało nazwać jedną z najlepiej wyglądających gier jakie oferuje cały asortyment tytułów dla DS. Całość została opracowana w pełnej grafice 3D, pomijając menu, które jest w 2D. Natomiast wszystkie lokacje są trójwymiarowe i urzekają szczegółowością, kolorystyką oraz mistrzowską grą światła (cienie, poświaty). Również mapa, po której podróżujemy, została wykonana w 3D. Ciekawostką jest funkcja o wymownej nazwie ‚zoom’. Pozwala ona na oddalanie lub przybliżanie kamery. Dzięki temu możemy dostrzec np. ukryte przedmioty i switche. W grze nie spotkamy się z rażącą ‚pikselozą’. Zadbano również o wyśmienite animacje postaci, walk, a nawet takie drobnostki jak np. poruszające się chmury i woda w tle potyczki, które tylko dodają grze smaku.

Postacie zostały wykonane dokładnie i starannie, chociaż niektórych może rozczarować styl ‚chibi’, czyli innymi słowy dziecinne sylwetki bohaterów. Pewną innowacją w stosunku do rdzennego FF III jest nadanie cech charakterystycznych postaciom. Każda ma swoją osobowość, własny styl, imię, wygląd, co zdecydowanie jest dużym plusem dla remake’u.

W grze zastosowano system klas. Wybranej postaci możemy przypisać dowolną profesję z kilkunastu dostępnych. Nasz zestaw specjalizacji poszerza się wraz z odnalezieniem kolejnych kryształów, które mamy za zadanie ocalić. Poszczególne klasy różnią się ubiorem, właściwościami oraz specjalną techniką, np. Warrior ma do dyspozycji zaawansowany atak orężem, Scholar potrafi zidentyfikować ważne informacje nt. przeciwnika, a Knight obroni towarzyszy, którym kończy się HP. Ponadto każdą profesję możemy rozwijać wraz ze zdobytym w walce doświadczeniem.

System walk pozostawiono bez większych zmian w stosunku do pierwotnego FF III. Nasi bohaterzy stoją po jednej stronie, przeciwnicy po drugiej i walczymy tura po turze. Do dyspozycji mamy magię, summony, oręż oraz różnorakie przedmioty. Niestety, mimo potencjału konsoli, widowiskowych fajerwerków tu nie zobaczymy. Animacje są płynne i estetyczne, jednakże bardziej efektowne i dynamiczne walki oferował już Golden Sun na GBA. Rozczarowanie budzi również atak orężem z dystansu, tzn. bohater wykonuje machnięcie bronią w powietrzu, a przeciwnik obrywa.

Muzyka w Final Fantasy III stoi na przyzwoitym poziomie. W reedycji usłyszymy odświeżone, oryginalne soundtracki najlepszej jakości. Mimo upływu czasu, muzyka wciąż prezentuje się świetnie, znakomicie budując klimat każdej lokacji. Efekty dźwiękowe tj. stukanie młotków, otwieranie drzwi, również zostały idealnie dopasowane.

.

W przeciwieństwie do większości elementów, które przedstawiają FF III w dobrym świetle, gameplay często zawodzi. Podczas gry nie przyjdzie nam rozwiązywać zagadek we właściwym tego słowa znaczeniu. Napotykamy loch, jaskinię czy zamek, następnie zwiedzamy, zabieramy co się da i rozmawiamy z kim się da. Czasem trzeba pomyśleć by w odpowiednim miejscu zamienić się w żabę lub zmniejszyć się za pomocą białej magii. Subquestów dla urozmaicenia rozgrywki jest niewiele, chociaż czasu gry wydłużać nie trzeba, bowiem by ukończyć FF3 należy poświęcić ok. 30 godzin. Irytujące potrafią być także walki z potworami, które na naszej drodze pojawiają się zbyt często. Nieraz będziemy zmuszeni do nużącego nabijania doświadczenia, aby pokonać bossa. Główną wadę stanowi brak możliwości zapisu stanu gry w dowolnym momencie, więc jeśli zostaniesz pokonany, cofasz się do punktu wyjścia i zaczynasz wszystko od nowa, łącznie z odkrywaniem kuferków.
.

.
Podsumowując, Final Fantasy III zasługuje na pozytywną ocenę. Square Enix stanęło na wysokości zadania, odświeżając grę sprzed kilkunastu lat. ‚Must have’ może to nie jest, lecz zdecydowanie jeden z lepszych RPGów na DS. Dlatego z czystym sumieniem mogę polecić FF III miłośnikom gatunku, których nie zrazi poziom trudności, polegający na irytujących potyczkach i kłopotliwym zapisie stanu gry. Fani oldschoolu także nie powinni być zawiedzeni.

.

Ocena


  • Grafika
  • Design postaci
  • Odświeżona muzyka
  • Klimat
  • Powiew oldschoolu
  • Dobre wykorzystanie touch screena skutkujące wygodnym sterowaniem
  • Długi czas gry
  • Żywotność, po przejściu chce się do niej wracać
  • Zbyt często spotykane potwory
  • Czasem poziom trudności bossów
  • Średnio efektowne walki, ‚atak z dystansu’
  • Mało zagadek, a raczej ich brak
  • Zapis stanu gry utrudniający życie
  • Niewykorzystany potencjał dwóch ekranów (na górze jest mapa, albo nic)
  • Grywalność: 6/10
  • Grafika: 8/10
  • Dźwięk: 8/10

.

Gameplay






Tagi:Tagi:


  1. abrasante
    4 lutego, 2010 at 13:19 | #1

    FF III niestety nie wciągnął mnie na dłuższy czas, minusy wypisane przez Ciebie skutecznie utrudniały mi życie. I te częste walki… więcej czasu spędziłem przy FFI i II – ekranik GBA skutecznie mnie przykuł na wiele, wiele godzin.

  2. Barts
    4 lutego, 2010 at 16:32 | #2

    Moim ulubionym FF jest po dziś dzień VI – grałem bardzo dużo na emulatorze SNES, potem trochę na GBA (przeszkadzało mi tłumaczenie).

  3. Norek
    4 lutego, 2010 at 23:47 | #3

    Zawsze się zastanawiałem, jak z takich średnich składowych ludzie wystawiają ocenę końcową.
    Grywalność według mnie jest czynnikiem najważniejszym, tutaj gra dostaje „6” za ten element, po ósemce za pozostałe i w efekcie ocena końcowa 6. Kiedy gra jest kiepska, nawet oprawa audio i video jej nie ratuje (takie jest przynajmniej moje zdanie.

    Wspomnieć warto by było także o spolszczeniu do FF3. Jedno z nielicznych amatorskich spolszczeń na tę konsolę.

  4. abrasante
    5 lutego, 2010 at 06:57 | #4

    Niestety wkradł się błąd. Nie mamy wykonanych grafik ocen, jedynie „8”, która trafiła do recenzji DKR. Dziś mam nadzieję, że Morden podeślę ocenę „7” i podmienię.

  5. boromi
    5 lutego, 2010 at 11:26 | #5

    Rozumiem że recenzja ma już trochę na karku, ale nazywanie teraz FFIII jedną z najlepiej wyglądających tytułów na DS-a to jakiś ponury żart.

    Poza paroma fftopkami („nasi bohaterzy”… ała) reckę czyta się miło (niezmiennie od czasów nintendo-ds.org ;]). Co ważne, nie jest za długa przez co nie nuży i jest treściwa.

  6. isaac
    5 lutego, 2010 at 11:44 | #6

    Dodam tylko, że z perspektywy czasu ja sam, autor, dałbym FF III ocenę 6 lub 7, a ocenę 8 lub 9 zachowałbym dla FF IVv ;)

  7. HOLiC
    5 lutego, 2010 at 16:48 | #7

    zgadzam się w 100% z Norkiem. ocena bazowa powinna dotyczyć grywalności bo to bezwzględnie najważniejsze kryterium w ocenie gier. grafika i dźwięk mogą najwyżej nieco podbić ocenę końcową, ale oczywiście bez przesady.

    ode mnie ff3 na ds-a dostało by 7.

  8. wow
    12 marca, 2010 at 22:43 | #8

    nie wiem cop sie dzieje, ale od kilku lat mozna zauwazyc wyrazny spadek jakosci gier. kiedys jak sie kupowalo jakas gre to mozna bylo w nia godzinami grac. a teraz? po 2-3 godzinach jest nudno…

  1. Brak jeszcze trackbacków