Home > Komiks, Recenzja Komiks > Recenzja – 30 Days of Night

Recenzja – 30 Days of Night

Ben Templesmith i Steve Niles to dwaj mili panowie odpowiedzialni za bardzo dojrzały komiks jakim jest 30 Days of Night (w Polsce – 30 Dni Nocy). Temu pierwszemu zawdzięczamy to, co w komiksie cieszą nasze oczy, bo szata graficzna tego tworu na pewno nie należy do banalnych i odtwórczych. Ten drugi jest odpowiedzialny za scenariusz, tak po prostu. Co stworzyli, jak sobie poradzili i czy komiks rajcował mnie na tyle, bym się nim po nocach nacierał, dowiesz się z tej króciutkiej recenzji, lecz mam nadzieję, że treściwej.

Barrow jest miasteczkiem mającym swoje położenie w zimnej Alasce. Lokacja ta jest specyficzna ze względu na jedną ważną rzecz – przez równy miesiąc mieszkańcy muszą radzić sobie latarkami, lampami, świeczkami i czymkolwiek jeszcze znajdą, bo słońce zachodzi i nie ma bata, żeby nagle wyszło. 30 dni chłodu i śniegu. 30 dni ciemności, która na pewno nie wpłynie korzystnie na samopoczucie mieszkających. 30 dni nocy.

Okres ten jest idealny dla wampirów – wiadomo, owa istota kryć się już przed słońcem nie musi, całe miasto należy dla tych, którzy silniejsi. Tutaj wygrywają krwiopijcy, którzy skutecznie utrudnią mieszkańcom życie. A raczej im je spróbują odebrać. Krwawą jatkę jaką wyrządzą, można doskonale streścić do słów „ja pierdolę”. Bohaterowie komiksu to typowi ludzie, nie ma tu jakichś super asów, żadnych Spider-Manów ani innych panów w rajtuzach. To najprawdziwszy dreszczowiec, hołd dla starych filmów gore, wyrafinowane, ale sztampowe treści.

To co sztampowe, jak już mówiłem, to na pewno nie rysunek. Ben Templesmith znany jest z takiego stylu, więc porównując go do poprzednich jego dzieł, mamy tutaj powtórkę z rozgrywki. Niedokładne, „długopisowe” rysunki połączone z zabawą w jakimś Photoshopie czy innym programie graficznym, dały efekt naprawdę… dreszczowy. Tak, tutaj nie potrzeba wyrafinowanie zajebistych obrazów, to ma straszyć, mieć swój charakterystyczny styl, mglistą atmosferę. Gość ma po prostu swój styl, nie chce być malarzem, jest dobry w tym co robi i naprawdę nie chciałbym, żeby ten komiks wyglądał inaczej. Ty też byś nie chciał.

Z czym więc mamy do czynienia? Z przełomowym, powalającym komiksem czy po prostu bardzo dobrym? Bardzo dobrym rzecz jasna. Przełomu tutaj nie ma, to totalnie zwykły scenariusz, ale o to chodziło autorom. To spełnienie chorych wizji, przerobienie filmów klasy B (albo niższych) do własnych peryferiów. To 30 Dni Nocy i tak należy to odebrać. W swojej klasie, album jest rewelacyjny i niczego mu nie brakuje i przecież to jest najważniejsze. Można ubolewać nad płytkim scenariuszem, ale nie warto. To po prostu wart polecenia komiks.


Nie jest to ładny obraz, ale czy powieść grozy była kiedykolwiek ładna?” – Clive Barker.





Tagi:Tagi:


  1. dzikq
    31 marca, 2010 at 00:13 | #1

    Uwielbiam kreskę Bena, jest naprawdę niezła.

  1. Brak jeszcze trackbacków