Playstation TOP 10 – czyli 10 kwestii, za które każdy gracz powinien być wdzięczny pierwszej konsoli Sony
Pamiętny rok 1994, kiedy to Sony wypuszcza na japoński rynek swoją pierwszą maszynę do gry. Jak się wkrótce okaże, rewolucyjną i zmieniającą świat elektronicznej rozgrywki w znaczącym stopniu. Zabawne jest to, że początkowo Playstation miało być napędem CD do nowej konsoli Nintendo – tak się jednak nie stało i możemy tylko gdybać, jak dziś wyglądałby rynek gier video, gdyby ostatecznie Sony współpracowało z Big N.
W każdym razie, Playstation stanęło na własne nogi i połykając kolejne czarne od spodu krążki z zapisanym softem zarządziło na całej linii. Wiemy też jak wiele ta konsola zrobiła dla rodzimego rynku gier. W końcu niejeden z nas zaczynał swoją „poważną” karierę z grami właśnie za sprawą dziecka Sony.
Na pewno każdy, kto miał kiedykolwiek styczność z Playstation, mógłby wymieniać zalety tejże konsoli – mnóstwo świetnych gier, rodzących się serii, świetny kontroler itp. itd.
Poniższa lista jest właśnie takim zestawieniem, jednakże starałem się dostrzec obiektywne pozytywy GrajStacji, które niekoniecznie muszą być dla mnie znaczące, ale w ogólnym rozrachunku trzeba im oddać należytą cześć. Chętnie zobaczę wasze punkty widzenia w komentarzach.
A póki co, odliczamy:
10. Shaolin
Z jednej strony sławny klasztor tybetański, głównie kojarzony ze stylem walki kung-fu, z drugiej zaś niezbyt głośna gra wydana w 2000 przez THQ. Od razu mówię, że gra wybitną nie jest – ot, mieszanka gry przygodowej z mordobiciem. Wcielamy się w postać młodego adepta/adeptki sztuk walki, wybieramy styl i ruszamy w długą podróż, która musi się zakończyć ostatecznym sprawdzianem w słynnym klasztorze. Gra nie jest wybitna, to dlaczego znajduje się w tym zestawieniu? – pomyślicie. Otóż kwestią, o której trzeba wspomnieć ze względu na jej znaczenie dla naszego TOP 10, jest tryb multiplayer, umożliwiający stoczenie potyczki 8 graczom jednocześnie! Tak jest. Wystarczy podpiąć dwa multitapy i znaleźć ośmiu śmiałków, którzy będą chcieli zmierzyć się w takiej „ustawce”. Jest to swego rodzaju ciekawostka, która choć znacząca, to jednak nie pozbawiona wad. Po pierwsze: ciężko znaleźć (szczególnie w latach świetności PSX) posiadaczy dwóch multitapów i ośmiu padów, bo zakładam, że ze znalezieniem graczy nie byłoby problemu. Po drugie: walka na ośmiu jest ograniczona – nie możemy sobie wybrać zawodnika, gdyż w tym trybie są oni zastąpieni kolorowymi Mokujinami (vide. Tekken), czyli „drewniakami”.
Jak już wspomniałem, Shaolin z walką na ośmiu graczy to swego rodzaju ciekawostka. Jeżeli posiadasz Playstation, dwa multitapy i odpowiednią liczbę padów, to warto spróbować (oprócz Fify). A jak nie, to wiele nie stracisz.
9. Miniaturyzacja
6 lat od japońskiej premiery Playstation, Sony dokonało poważnej zmiany: wypuściło na rynek zmniejszoną wersję swojego dziecka – PSOne. Bialutka, bardziej krągła, a przede wszystkim znacznie mniejsza, miała być pokusą dla tych, którzy jeszcze nie skusili się na „Szaraka”. Chociaż nie tylko, bo z jednej strony PSOne oferowało to samo, co starsza wersja konsoli, z drugiej jednak dawała coś, czego PSX zaoferować nie mógł. Otóż zmniejszone Playstation przy posiadaniu odpowiednich akcesoriów (akumulator/ładowarka samochodowa i doczepiany ekran LCD) mogła przemienić się w konsolę przenośną. O ile granie na takim sprzęcie było dosyć niewygodne np. w autobusie, tak podróżując samochodem sprawdzała się idealnie.
Pomysł przyjął się dobrze, choć oczywiście nie każdy posiadacz Playstation rzucił się na PSOne. Co ciekawe, kwestia zmniejszania konsol obecnych na rynku od kilku lat dotychczas pozostała domeną Sony (nie licząc handheldów). Po PS2 przyszła kolej na PSTwo, a następnie PS3 (które za wiele na wielkości nie straciła). Inaczej przedstawia się sprawa wspomnianego ekraniku LCD, dołączanego do konsoli. Po takie rozwiązanie sięgnęli też inni producenci: możemy kupić ekraniki do Gamecube‚a i pierwszego Xboxa.
8. Gran Turismo
Tutaj, w przeciwieństwie do gry z miejsca dziesiątego, mamy do czynienia z tytułem wybitnym. Pierwsza część GT, która ukazała się za sprawą Sony w 1997 roku, jako jedyna gra na Playstation (i jedna z pięciu w ogóle) otrzymała maksymalną ocenę (10/10) od prestiżowego i bardzo surowego magazynu EDGE. Gran Turismo 2 wydano dwa lata później i również odniosło ogromny sukces.
Gran Turismo to najważniejsza seria wyścigowa na konsole Sony. Aktualnie wszyscy miłośnicy tworów Polyphony Digital czekają na piątą część na konsolę PS3.
Jednak wróćmy do zamierzchłych czasów, kiedy to królowały dwie pierwsze odsłony GT. O ile pierwsza część prezentuje się dosyć ubogo (11 tras, ponad 150 samochodów), tak druga serwuje nam o wiele więcej bogactw (dwie płyty CD, ponad 600 aut), w tym podział na Arcade (wybieramy auto, trasę i jazda) i główny tryb Gran Turismo, w którym cała zabawa polega na szlifowaniu naszego skilla (zdobywanie licencji), kupowaniu/zdobywaniu nowych aut, tunning itp. itd.
Gran Turismo to pierwsza tego typu gra, która starała się oddawać jak największy realizm jazdy sportowym samochodem. Nie wystarczy wciskać gaz do dechy i łapać za „ręczny” na wirażach. W tej grze liczy się bardzo wiele czynników, na które gracz ma znaczący wpływ. Przed każdym wyścigiem można dowolnie ustawić kilkanaście elementów. Do tego dochodzą kwestie napędu, gdyż będąc mistrzem samochodu z napędem na przednią oś, można się zupełnie pogubić, gdy przyjdzie nam kierować autem 4×4.
Zdecydowanie jedna z najważniejszych serii gier w ogóle.
7. Nowe maskotki
Nintendo od zawsze ma swojego Mario, Donkey Konga i resztę menażerii, produkty Segi zaszczycał niebieski Sonic, również Sony wkraczając do świata elektronicznej rozrywki nie mogło się obejść bez charakterystycznych maskotek.
Nie wiem co wam przychodzi na myśl, gdy mowa o maskotkach Playstation, ale ja tą kwestię nieodłącznie wiążę z Crashem Bandiccotem od Naugthy Dog. Ten pomarańczowy i nieco przygłupi bohater z miejsca stał się ikoną „Szaraka”. Trzykrotnie przyszło nam się mierzyć ze złowrogim Doktorem Neo Cortexem w świetnie zaprojektowanych platformówkach 3D (poruszamy się w każdym kierunku, ale w wyznaczonych korytarzach). Crash może śmiało konkurować z legendami od Nintendo i Segi. Po trzeciej odsłonie platformowych przygód Crasha i jego siostry Coco gracze otrzymali wyśmienity kart racer Crash Team Racing (oczywista zrzynka z Mario Kart 64), a następnie już nie tak wspaniałą party game Crash Bash (w odpowiedzi na Mario Party).
Niestety, pięć minut Crasha skończyło się z nadejściem nowej generacji konsol. Bandicoot trafił pod skrzydła innych developerów, przez co nowe gry nie miały już „tego czegoś”, a przede wszystkim jamraj stworzony przez Naughty Dog przestał być maskotką Sony – przygody Crasha można spotkać aktualnie na każdej platformie.
Podobnie sprawy się miały z innym pretendentem do miana maskotki Playstation – smoczkiem Spyro. Ten fioletowy, ziejący ogniem i machający skrzydłami przedstawiciel legendarnego gatunku również trzykrotnie wystąpił w grze platformowej na pierwsze Playstation. Zarówno rozgrywka jak i wykonanie przypominało bardziej Super Mario 64, niż gry z udziałem Crasha. Faktem jest, że choć Spyro zyskał przychylność wielu fanów, to skończył tak samo, jak wspomniany Bandicoot – od kolejnej generacji występował już na wszystkich konsolach, również na handheldach.
Crash i Spyro to główni pretendenci do miana maskotek marki Playstation. Porządnie lobbowani skończyli tak, jak już wspomniałem. Jednakże na sam koniec warto wspomnieć o innych, mniej znanych kandydatach, którzy również debiutowali na „Szaraku”: Klonoa, Tombi!, Wild 9, Jersey Devil, Rascal, Ape Escape, MediEvil. Warto znać.
6. Survival horror
Nowa generacja, nowe konsole, nowe standardy i, jak się okazuje, nowe gatunki gier. Jedną z nowości rodem z Playstation, którą zawdzięczamy pomysłowym developerom z Japonii, jest właśnie gatunek zwany powszechnie survival horror. Wiecie o co chodzi – biegamy po mrocznych lokacjach, ciągle przytłoczeni poczuciem czającego się niebezpieczeństwa, naboi w magazynku jak na lekarstwo, a samych lekarstw jeszcze mniej. Do tego cała masa potworów, nieumarłych i innej maści adwersarzy, którzy wciąż czyhają na punkty naszego wirtualnego życia.
Prekursorem gatunku jest wydana w 1996 gra Resident Evil (w Japonii znana jako Biohazard), w której bohaterowie wykreowani przez firmę Capcom zmagają się z chmarami zombie i innymi efektami działania groźnego wirusa. RE pojawił się na konsoli Sony trzykrotnie (nie licząc poprawionych wydań Directors Cut czy Dual Shock Edition) w postaci klasycznego, można by rzec, survival horrora. Była też „pistoletówka” wykorzystująca GunCon, ale o niej nie warto pisać za wiele.
Kolejne lata zaowocowały staraniami firmy Konami w kwestii survival horroru. Efektem czego narodziła się jedna z najważniejszych serii tego gatunku – Silent Hill. W przeciwieństwie do tasiemca Capcomu w tej grze postawiono na mniej akcji. Główny bohater nie jest wyszkolonym komandosem, a poszukując swojej córki w nawiedzonym mieście musiał się zmagać nie tylko z „żywym przeciwnikiem”, ale przede wszystkim z całym otoczeniem, które niejednokrotnie potrafiło bardziej przestraszyć swoimi metamorfozami, niż niejeden potwór.
Capcom po sukcesie gier RE nie spoczął na laurach (czyt. nie postawił wyłącznie na odcinanie kuponów od zyskownej marki), dzięki czemu powstała kolejna i ważna dla gatunku seria (dotychczas dwu częściowa) – Dino Crisis. Wiele podobieństw do Resident Evil, jednak w tym cyklu głównymi przeciwnikami naszych bohaterów były tytułowe dinozaury. Warto dodać, że druga odsłona DC, wydana pod koniec żywota Playstation, była na owe czasy prawdziwym pokazem graficznym. Na koniec można wspomnieć o Alone in the Dark, serii znanej z pecetów, która również zagościła na PSX, ale to właśnie Resident Evil, Silent Hill i w jakimś stopniu Dino Crisis świadczą o powstaniu nowego gatunku.
5. Tekken
Do dziś świat mordobić jest podzielony pod kilkoma względami: sposobem wykonania (2d lub 3d) czy charakterem rozgrywania walk. W latach świetności Playstation i Segi Saturn śmiertelny bój prowadzili zwolennicy dwóch serii mordobić 3d – Tekken i Virtua Fighter. Nie da się ukryć, że obydwie gry mają zupełnie inny charakter. Flagowa bijatyka Segi jest bardziej realistyczna (nie licząc nadnaturalnie wysokich skoków), zaś Tekken od Namco bardziej widowiskowy. Nie można jednak powiedzieć, że któraś z tych gier jest mniej wymagająca.
Ale wracając do samego Tekkena. Pierwsza część dzieliła miejsce na podium bijatyk 3d Playstation z Battle Arena Toshinden i Soul Blade (również Namco). Jednak wszystko zmieniło się z nadejściem wyczekiwanej trzeciej odsłony, która do dziś jest uznawana przez wielu za najlepszą. Niesamowita grafika, wiele różnorodnych postaci, genialny system walki – to wszystko składało się na sukces Tekken 3. I trzeba przyznać, że to od trzeciej części powstała mania Tekkena (przynajmniej w Polsce). Każdy posiadacz Playstation musiał mieć tą grę w swojej kolekcji. Bezapelacyjnie jedna z najlepszych bijatyk 3d w ogóle i kolejny przykład mocy Playstation.
4. CD
Kawałek plastiku z układem scalonym wewnątrz i kolorową naklejką na wierzchu zdominował sposób przechowywania danych (czyt. gier) aż do nadejścia konsoli Playstation. Cartridge o małej pojemności, których zalety odnosiły się do trwałości i szybkości w odczycie zapisu, musiały ostatecznie ustąpić miejsca nowocześniejszemu nośnikowi, jakim niewątpliwie jest płyta CD. Plastikowe „kasetki” odnalazły swój ostatni bastion w Nintendo 64, nie ulega jednak wątpliwości, że cartridge trzeba było w końcu porzucić, co też uczyniło Sony i Sega. I faktem jest, że to właśnie ten drugi producent jako pierwszy (w stosunku do Sony) wypuścił swój system z czytnikiem płyt kompaktowych, jednak jak pokazała historia, decyzja ta była podjęta zbyt pochopnie, przez co Sega nie do końca potrafiła wykorzystać możliwości drzemiące w błyszczącym krążku. Co innego Playstation – dla konsoli Sony płyta CD była sposobem na wprowadzenie zupełnie nowej jakości w grach video. Owszem, dzisiaj trójwymiarowa grafika rodem z połowy lat ’90 przyprawia o uśmiech politowania, ale kiedy swoją premierę miało pierwsze Gran Turismo, Soul Blade czy Tekken, oprawa video budziła respekt. Druga sprawa, że producenci mogli pokusić się o tworzenie renderowanych filmików, które cieszyły oko gracza żądnego „wstawek” fabularnych. Niech tylko wspomnę o trzech częściach Final Fantasy. Takich efektów nie można było osiągnąć z ograniczonym i drogim w produkcji cartridgem. Owszem, zdarzały się akcje w stylu Resident Evil 2 dla N64, ale to wyjątek. Nie można zaprzeczyć, że Sony zrobiło duży krok w przyszłość decydując się i mocno wspierając ideę gier video na płytach CD, bo jako pierwsi w pełni potrafili wykorzystać ich „moc”.
3. Metal Gear Solid
Pierwsza część Metal Gear pojawiła się na konsoli NES i dla wielu na nowo zdefiniowała sposób przedstawiania gry akcji. Bo o ile głównym bohaterem był, wydawać by się mogło, stereotypowy komandos wykonujący tajne zadanie polegające na infiltracji wrogiej bazy, to sama rozgrywka wprowadzała zupełnie nowy element – skradanie się. Koncepcja przetrwała długie lata, aż do pojawienia się jednej z najsłynniejszych gier na Playstation – Metal Gear Solid. Konami po raz kolejny daje nam możliwość wcielenia się w komandosa do zadań specjalnych, który po cichu przemyka za plecami wroga, żeby w ostatecznym rozrachunku uratować świat od nuklearnej zagłady. Trudno jest do końca określić i wyjaśnić fenomen MGS (sam jestem fanem), ale nie ulega wątpliwością, że to gra kultowa. Swoją zagmatwaną historią, pokręconymi bossami, świetną jak na owe czasy oprawą AV przekonała do siebie miliony graczy. Nie można też zapomnieć o oryginalnych akcjach i motywach, jakie w sobie kryła – stojąc na mrozie Snake (główny bohater) zaczyna kichać, wrogowie chodzący po śladach pozostawionych na śniegu, dym z papierosa, który „pokazywał” wiązki lasera – takich elementów jest mnóstwo w MGS, a zastosowanie ich w świetnej rozgrywce często budziło podziw dla pomysłowości twórców. Krótko mówiąc, Metal Gear Solid to lektura obowiązkowa w historii gier video, bo bieganie w kartonie i walka ze Sniper Wolf czy chore zagrywki Psycho Mantis to po prostu kanon.
2. jRPG
Japońska odmiana gier fabularnych, zwana w skrócie jrpg, to nie pierwszyzna dla przeciętnego gracza z USA, który miał wcześniej styczność z Super Nintendo, na którym królował Chrono Trigger, kilka odsłon Final Fantasy czy Secret of Mana. Ale w takiej Polsce mało kto miał pojęcie o istnieniu gatunku zanim nie pojawiło się Playstation i siódma część Final Fantasy. Dla wielu jedna z najlepszych gier gatunku, ale na pewno trzeba jej przyznać, że otworzyła drogę dla jrpg na świecie. I nie mały udział miała w tym konsola Sony, na której japońskie gry fabularne pojawiały się masowo, z czego część (choć mała w stosunku do wydań w Japonii, to i tak ogromna) ukazywała się w języku angielskim. Żeby tylko wspomnieć o serii Final Fantasy, Dragon Quest, Shin Megami Tensei, Chrono Cross, Xenogears, Alundra, Suikoden, Vandal Hearts i wiele, wiele innych. Jrpg królowały w końcu lat ’90, szał na gry tego typu nie przeminął, a nawet wzrósł z nadejściem PS2, jednak dzisiaj gry z tego gatunku wydają się być w odwrocie (z wielu powodów, ale to problem na oddzielny tekst). Jednak trzeba zaznaczyć, że FFVII wyniosło gry z tego gatunku na szczyty popularności, których najwięcej ukazało się wówczas właśnie na Playstation.
1. Dual Shock
Kiedy nadeszła era gier 3D, oczywistym stał się fakt, że cyfrowe sterowanie „strzałkami” nie jest wystarczające. Dostrzegła to firma Sega, która bodaj jako pierwsza wmontowała w joypad analogową gałkę, mogącą odczytać ruch w każdym kierunku. Jednak dopiero wprowadzenie tego rozwiązania przez Nintendo do słynnego Super Mario 64 na dobre wyznaczyło nowy kierunek. I w tym kierunku poszło Sony projektując Dual Shocka, który łączył wykorzystanie dwóch (!) gałek analogowych i funkcji wibracji, która u konkurencji była doczepianą przystawką. Rewolucyjny pad do N64 budził i budzi kontrowersje (skąd wziąć trzecią rękę?) u wielu graczy, natomiast wynalazek Sony cieszy się niezmienną popularnością od ponad dekady, czego przejawem jest wykorzystywanie niemal niezmienionej formuły do kolejnych odsłon Playstation. Trudno jest sobie wyobrazić współczesną grę sterowaną wyłącznie d-padem czy doczepiany moduł wibracyjny (vide N64, Dreamcast). Chociaż Sony nie wprowadziło tych rozwiązań jako pierwsza, to właśnie Dual Shock zgromadził największą rzeszę zwolenników, zadowolonych ze świetnego projektu i funkcjonalności tego pada.
I to tyle! Zestawienie jest jak najbardziej subiektywne i zdaję sobie sprawę, że wielu graczy ceni PSX za coś zupełnie innego, a któryś z wymienionych przeze mnie punktów może być przez kogoś wyśmiany z pogardą. Cóż, takie prawo niezależnego publicysty, który może pisać co mu się żywnie podoba. Co nie zmienia faktu, że chętnie zobaczę pod wpisem komentarze rodzące ciekawą dyskusję.
Dużo i konkret ;) a przy tym ciekawe. Dzięki Guzik! ;)
Nie wiem czemu, ale nie lubie gdy survival horror nierozlacznie kojarzony jest z PlayStation i Resident Evil. Po pierwsze, wymieniona zostala juz seria Alone in the Dark, z ktorej Resident Evil zapozyczylo wieksza czesc mechaniki, a po drugie istnialy tez gry typu Clock Tower.
Dodatkowo Resident Evil stworzony zostal przez Capcom, a wiec developera ktory w zaden sposob pod Sony nie podlegal. Zeby bylo zabawniej, pierwsza czesc RE ukazala sie rowniez na Saturnie, ale tej konsoli nie wymienia sie mowiac o narodzinach survival horror.
Moje nastawienie moze miec zwiazek z tym, ze doskonale bawilem sie z Alone in the Dark zanim zagralem w Resident Evil, a gdy pierwszy raz siadlem do produkcji Capcom, gralem wlasnie na konsoli Segi a nie Sony.
W poszukiwaniu pierwszego survival horroru sięgnąłbym jeszcze dalej:
http://3.ly/FSQ
Bezbledne. Wracajac do survival horroru, wiele lat spedzilem na graniu w przygodowki, posrod ktorych pozycji grozy nie brakowalo. Z tych nowszych warto wymienic chociazby I Have No Mouth, and I Must Scream i Prisoner of Ice. Dodajmy do tego wspomniane juz Alone in the Dark i mamy przed soba pewien obraz ewolucji. Ewolucji w ktorej Resident Evil nie odgrywal ogromnej roli jesli chodzi o rozwoj samej koncepcji. Sukces konsol, w tym PlayStation, sprawil ze w Resident Evil zagraly miliony, lecz ilu posiadaczy PlayStation gralo wczesniej w Alone in the Dark?
Fajny art:D Wiele podobnych odczuć znalazłem u siebie;)
Co do dyskusji o survival horror;) Jeszcze był „Sweet Home” Capcom’u na Nesa^^
W sumie ranking jest ok, chociaz nie wiem czy czasem nie pociagnalbym osobiscie Tekkena w gore do scislej czolowki, ale z drugiej strony to przeciez Sega ze swoim Virtua Fighterem dokonala przelomu w bijatykach 3D, a nie Tekken. Za to na 10 miejscu zamiast Shaolin wstawilbym „zalew rynku chłamem”, bo na PSXa procz wielu znanych i lubianych przez wiekszosc graczy tytulow (a nawet calych serii), dostalismy tez niezliczona wrecz porcje tandety.
@Axi0maT – w top 10 kwestii, za ktore kazdy gracz powinien byc wdzieczny dodalbys „zalew rynku chlamem”?
Troche bez sensu…
Powiem tak, guzik ma dużo racji w tym arcie ja za Tekkena czy Gran Turismo jestem naprawdę wdzięczny ;> Sporo konkretów zostało wyłożonych.
@abrasante – mowiac „zalew” mialem na mysli to ze bylo duzo roznorodnych gier i mimo ze wiekszosc byla chlamem to bylo w czym przebierac. Dla kazdego cos sie znalazlo mimo ze z poziomem wykonania bywalo bardzo roznie.
Wszystko trafione na 100% Chociaż jRPG zawsze mnie odpychało :D
przyznaję, z tymi horrorami przesadziłem, szczególnie jeśli chodzi o narodziny gatunku jako takiego. Wiem, że był Clock Tower (Snes), tudzież AitD… Ale chodziło mi przede wszystkim o sytuację podobną do tych z Tekken i jrpg. Nikt nie zaprzecza, że bijatyki 3d i fabularne gry z Japonii istniały przed Tekkenem i FFVII, ale zwracam uwagę na boom, jaki nastąpił po ich wydaniu W POLSCE. Cóż, wyszła moja niedokładność w przelewaniu myśli. Postaram się o odpowiedni update, co by już nie było z tym więcej zarzutów ;)
#10 słaba, w Micro Machines dało się grać w 16osoób (po 2 na padzie)
Brakuje Tony Hawk Pro Skater 2 – najlepsze część Tonego ever!
To indywidualna i subiektywna lista guzika, więc nie „brakuje”, a „w mojej liście pojawiłby się THPS2…”
Ja jednak jestem zdania, że to Alone in the Dark zapoczątkowała survival horrory.
Rzeczywiście, jest za co dziękować PSX-owi.
Artykuł spodobał mi się i z wieloma rzeczami się zgodzę. Jednak pewien fragment przykuł moją uwagę:” ważna dla gatunku seria (dotychczas dwu częściowa) – Dino Crisis”. Wiem że może chodziło o jakiś skrót myślowy -np. dotychczas to dwie części na PSX. Jednak tak naprawdę ukazały się 3 części Dino Crisis. Trzecią odsłonę serii wydano tylko na XBOX i niestety odbiegała jakością od poprzedniczek.
jak to trudno określić fenomen MGS…przecież napisałeś co jest tym fenomenem :)
btw Revolver Ocelot 4 life!