Home > Anime, Recenzja Anime, Recenzje > Neon Genesis Evangelion- walcząc z aniołami

Neon Genesis Evangelion- walcząc z aniołami

6 lipca, 2011 Idź do komentarzy


Neon Genesis Evangelion (w rodzimym kraju znane jako Shin Seiki Evangerion) jest serialem kultowym, ale jednocześnie szalenie kontrowersyjnym. Dlaczego?

Zacznijmy może od podstawy każdego dobrego anime, czyli fabuły. Ta początkowo jawi nam się jako kolejna historia o nastolatkach, ratujących świat przy pomocy wielkich mechów, zwanych Evangelionami. Głównym bohaterem jest młodzieniec, Shinji Ikari, który na wezwanie swojego ojca zostaje pilotem Modelu 01, walcząc dla organizacji Nerv. Shinjiemu towarzyszy dwójka pięknych niewiast- niebieskowłosa Rei Ayanami oraz Asuka Langley. Co ciekawe ta druga jest Niemką, podobnie jak większość kobiecych postaci w anime- najwidoczniej Japończycy nie słyszeli o stereotypowej urodzie germańskich niewiast. Tak czy inaczej, nieletnie trio staje do batalii z kolejnymi najeźdźcami, a wszystko to w celu ocalenia planety. W sam raz na oglądnięcie pomiędzy Dragon Ballem a Naruto, nieprawdaż?

Otóż nie.

Neon Genesis Evangelion jest jednym z najtrudniejszych anime, jakie przyszło mi oglądać – a mówi to osoba, która szczerze roniła łzy podczas seansu Grobowca Świetlików.

Wymowny dla całości jest sam fakt, że autor serialu przez długi okres cierpiał na głęboką depresję, co doskonale odzwierciedlił w późniejszych odcinkach. Świat zaprezentowany w Evangelionie to wizja naszej planety w przyszłości (dla nas całkiem niedalekiej, bowiem akcja dzieje się w roku 2015).
Przyszłości, w której doszło do tzw. Drugiego Uderzenia, co doprowadziło planetę do globalnej katastrofy. Prawdziwą przyczynę eksplozji zatajono, oficjalnie uzasadniając ją upadkiem na Antarktydę meteorytu. Od tego czasu władze na świecie przejęła organizacja SEELE, która pod przykrywką pomocy ocalałym realizuje swoje własne cele – niejasne i przyprawiające przeciętnego zjadacza chleba o dreszcze.

Z początkowej sielanki, w której nastolatkowie stawiają czoła przeciwnościom losu tylko po to, żeby wieczorem zasiąść do wspólnej kolacji zostajemy rzuceni w początkowo niejednoznaczne, często surrealistyczne myśli głównych bohaterów, którzy, jak się okazuje, przeszli w życiu o wiele więcej, niż moglibyśmy się spodziewać. Co ważne, osoby przedstawione w anime nie wychodzą cudownie ze swoich lęków czy apatii, mało tego, nie są nawet w stanie odpowiedzieć sobie na elementarne pytanie „kim jestem i po co żyje?”. Zamiast odbić się od dna, zamykają się w sobie. A samo otoczenie wydaje się wręcz pchać trojkę dzieciaków ku wewnętrznej autodestrukcji, rzucając je w coraz brutalniejsze realia, z którymi najzwyczajniej sobie nie radzą. A to prowadzi w prostej drodze od katastrofy- zarówno osobistej, jak i całego świata- dosłownie.

Osoby dorosłe, reprezentowane przede wszystkim przez ojca Ikariego oraz duet Misato i Ritsuko pomimo tego, że odgrywają role tła, nadającego kolorytu przeżyciom młodych pilotów, są jednocześnie niezbędnym elementem zaprezentowanego uniwersum. Reliktem tego, co minęło po poprzedniej katastrofie i cudem ocalało. Nie otwierają się przed nami jak główni bohaterowie, lecz pomimo tego widzimy, że cierpią, a przez swoje cierpienie dążą ślepo do ściśle określonego celu, nawet jeśli ma być to ścieżka wysłana trupami. Podobnie jak Shinji, Rei i Asuka, stają się oni więźniami własnych problemów i pomimo tego, że ukrywają je o wiele lepiej, ich maska jest tylko powierzchowna. Wewnętrzne rany, podobnie jak u trojga nastolatków, są wciąż otwarte i tylko czekają, aby się ujawnić.

Wspominałem tez o tym, że oprócz problemów osobistych, Shinji i spółka są zmuszeni stawiać czoła obcym agresorom. I wszystko byłoby ok, gdyby nie fakt, że najeźdźcami są…anioły. Nie, nie mają one aureolki nad głową i złotych, falowanych włosów opadających na niebiańskie oblicza. Są ogromne i tak nieludzkie, jak to tylko jest możliwe. Budzą pośród ludzi strach, sieją śmierć i zniszczenie, chociaż tak naprawdę nie wiadomo czemu służy zagłada, do której dążą.

A może ludzkość weszła w posiadanie czegoś, na czym im bardzo zależy?

Neon Genesis Evangelion jest anime, które nie daje w żadnej kwestii jednoznacznej odpowiedzi, zasłaniając się symbolami i niedopowiedzeniami. Całości zaś dopełnia świetna kreska oraz fenomenalna muzyka- moment, w którym nadszedł czas ataku jednego z aniołów, zaś w tle rozbrzmiała „Oda do radości” wywołał na mnie kolosalne wrażenie. Orkiestra symfoniczna potęgą jest i basta!

Pomimo upływu czasu tematyka Evangeliona nie straciła nic na swojej aktualności. W końcu ludzie się nie zmieniają, kto więc wie, jak daleko zaprowadzi nas rozwój cywilizacyjny, w którym kierunku pójdziemy my sami oraz jak bardzo zamkniemy się przez to na innych. Jak bardzo powierzymy swój los nieznanym nam bliżej jednostkom, którym przecież nie powinniśmy bezgranicznie ufać. Jak bardzo będziemy uciekać od własnych problemów, przyjmując z góry narzucone role. I ostatecznie, jak szybko zorientujemy się, że zaszliśmy w swoich czynach za daleko i dążymy do samozniszczenia?

Najwspanialszą rzeczą, jaką moim zdaniem oferuje to anime jest fakt, że ilu jest widzów serialu, tyle będzie interpretacji jego zakończenia, które zostało dodatkowo zagmatwane w filmach pełnometrażowych. NGE to przeżycie jedyne w swoim rodzaju i obowiązkowa pozycja dla każdego szanującego się fana anime.







  1. Zbysiak
    6 lipca, 2011 at 01:21 | #1

    Brzmi ciekawie, nigdy nie interesowałam się tym anime, chociaż mignęło mi kiedyś podczas przeglądania kanałów na kablówce. Tak czy inaczej, po przeczytaniu artykułu jako miłośniczka japońskiej animacji czuje się winna niezwłocznie nadrobić swoje zaległości i biorę się za oglądanie ;)

  2. Tfor
    6 lipca, 2011 at 10:30 | #2

    Hmmm… brzmi ciekawie.Trzeba się zapoznać ;]

  3. Masq
    6 lipca, 2011 at 10:59 | #3

    Obejrzałem całość, ale tylko raz. Drugi raz nie zamierzam. Rozumiem, że przepełnione symbolami, głębią, itd., ale mi to po prostu nie podchodzi. Ostatnie dwa (?) odcinki to kpina z widza.

  4. SroQ
    6 lipca, 2011 at 11:20 | #4

    Bo Evangelion to tak naprawde anime na jeden raz moim zdaniem…ale mimo to anime, które powinno sie obejrzeć, nawet dla faktu, że nieznajomość NGE w fandomie to czyste faux pas. No i w dobie japońskich animacji zalewających nas cyckami i niczym więcej to bardzo dobra alternatywa, jeśli się wcześniej nie oglądało ;)

  5. Den
    12 lipca, 2011 at 12:21 | #5

    Evangelion moim skromnym zdaniem to jedno z najlepszych anime ever. Zakręcona, ale wciągająca fabuła, świetna muzyka i fenomenalne postacie nie pozwalają przejść obok niego obojętnie.

  6. SroQ
    12 lipca, 2011 at 12:30 | #6

    Swoją drogą, fajnie by było, gdyby Hyper na wakacje puścił całą serie jeszcze raz. Albo chociaż kinówke.

  7. Den
    13 lipca, 2011 at 23:03 | #7

    Po wywiadzie z Tomkiem Kreczmarem szanse na to są równe zeru, jak sie czujesz ze zniszczonymi marzeniami? xD

  8. SroQ
    13 lipca, 2011 at 23:08 | #8

    Serce pęka mi na wskroś, ale szybko się je uleczy już jadącym do mnie wydaniem DVD wersji kinowej ;3

  9. rev
    24 lipca, 2011 at 17:28 | #9

    Okej, a gdzie w tym artykule zapowiadana w newsie kontrowersyjność?

  10. SroQ
    26 lipca, 2011 at 23:00 | #10

    @rev
    Kontrowersyjnośc Evangeliona objawia się przede wszystkim w tym, że albo się go kocha, uważając za szczyt geniuszu japończyków albo zwyczajnie nienawidzi i uważa za przegadane anime- co zresztą widać w komentarzach. Kolejną kontrowersyjną rzeczą moim zdaniem (co już zaakcentowałem) jest odejście serialu od typowego schematu anime opowiadającego o mechach, które tutaj są własciwie tylko tłem, które co prawda ubarwia historię, ale nie są wbrew pozorom niczym istotnym w mojej opinii. No i podejmuje tematyke, która na dobrą sprawe pozornie zupełnie tutaj nie pasuje, jak to okreslił mój znajomy, jest to strasznie „psychiczne” anime, które nie ma tematów tabu, co w dobie poprawności politycznej jest rzeczą rzadko spotykaną. Mniej więcej tak to wygląda, a starałem sie nie zdradzać zbyt duzo z fabuły, dlatego rozumiem twój zarzut o zbyt małe wyjasnienie kontrowersyjności, mam nadzieję, że jednak co nieco podreperowałem ten ubytek ;)

  11. pawel555
    3 grudnia, 2012 at 20:52 | #11

    NGE w moim przekonaniu zostanie jak i będzie w czołówce najlepszych anim jakich obejrzałem. Pod dyskusje trzeba podstawić nawet samą fabułę Anioły atakujące ziemie jak i wiele motywów religijnych przewijające sie pod każdym odcinkiem. Na razie czekam na rebuild of evangelion 3.0 po polsku zobaczymy jak wyjdzie

  12. katalogi.co
    11 lutego, 2013 at 02:45 | #12

    Kurde zaczęłem od evangeliona 1.1 i teraz nic nie rozumie , ale już sprawiłem se serie z 95 . Mam nadzieje że zrozumie .Szukając co to są anioły 6 art. czytając wychodzi smutny fakt w którym i my ludzkość i anioły a przez to Bóg jesteśmy źli i wszyscy dążymy do autodestrukcji. Sam wszechświat sam w sobie jest zły a wszystko co w nim powstaje w tym ludzie,życie tworzy się poprzez zniszczenie i zjadanie siebie nawzajem co odpowiada rzeczywistości nawet Einstein to zauważył mówił wszystko ze sobą walczy od bakteri po gromady galaktyk które wchłaniają mniejsze. Tak więc Bóg może nas stworzył ale wcale nie jest powiedziane że jest dobry.
    Ciekawe jest też że Evangelion powstał w kraju w którym prawie 70% to ateiści a swiat przez technikę upada i to dosłownie co widzimy na co dzień .
    Normalnie anime zagadka jak i teorie których chyba sam autor do końca nie rozumie.

    Wszystkim polecam Evangelion oglądam go jednym tchem, ma on coś w sobie. Nie ukrywam też że te fabuły apokaliptyczne też dosyć lubie a japończycy ich pełno robią w anime.
    Mogę śmiało dać ocenę 10/10 :)