Home > Felieton, Kino, Komiks > Komiks czy animacja?

Komiks czy animacja?

Odpowiedź wydaje się prosta – zależy co wolisz – czytać, czy oglądać. A co z osobami, które lubią to i to? Jako, iż jestem najlepszym tego przykładem, postanowiłem przeprowadzić na sobie mały test. Sam nie wiem do czego wolę częściej zajrzeć, lecz dla porównania sprawdzimy, co lepiej wypada: komiks Asterix i Obelix, czy może jej animowana wersja?

Pod lupę weźmiemy przygodę głównych bohaterów w Brytanii. Sięgam więc po coś popularnego w Polsce, co wiele osób zapewne zna.

Dwunasta część komiksu i piąta ekranizacja (z 1986 roku) przygód galów opowiada o wojnie, jaką toczą Rzymianie w Brytanii. Brytowie zaskoczeni są brakiem kultury rzymskich wojsk, która przejawia się atakiem w weekend i zakłóceniem przy delektowaniu się filiżanką herbaty. Jolitorax, kuzyn Asterixa, postanawia go odwiedzić. Imponują mu Galowi. Nie jest wstanie pojąć, jak w takim nieładzie Galowie zawsze dumnie opierają się siłom wroga. Tym bardziej, że dyscyplina wojskowa tam praktycznie nie istnieje. Wszystko to dzięki magicznemu napojowi, który przyrządza druid wioski. Trójka bohaterów w składzie: Asterix, Obelix i Jolitorax, wyruszają do Brytanii z beczką owego magicznego napoju. Chyba nie muszę wspominać, kto był odpowiedzialny za przenoszenie przedmiotu?

Podzielimy analizę kategorycznie, czyli na pozytywy i negatywy komiksu oraz animacji.

Cechy Pozytywne


.

Komiks


– Pierwowzór często wypada lepiej poprzez jego oryginalność.
– Mam manię wąchania papieru przed czytaniem, więc tutaj mój fetysz został w pełni zaspokojony.
– Bardziej pracuje nasza wyobraźnia. Osoby, które wczuwają się podczas komiksów w myślach, „podkładają głos” bohaterom :)
– Komiks daje nam możliwość kontemplowania każdej ze scen. Możemy na spokojnie, bez „stopowania”, przyjrzeć się  scenerii. Dojrzeć co wyprawia się w tle, jak wyposażona jest chata galów, czy atrakcyjność deszczu.
– Nie wiem jak Wy, ale ja mam większą frajdę z ukończenia czytania komiksu/mangi niżeli filmu animowanego. Daje mi tą dogłębną satysfakcję, coś jak po ukończeniu gry wideo.

.

Animacja


– Posiadam film na PSP, więc nośnik jest bardzo małych rozmiarów – w podróży to się liczy.
– Można zapoznać się z filmem w nocy bez zbędnego zapalania światła. Kolejny raz ten aspekt liczy się również w podróży.
– Animacje są tworzone często na podstawie komiksów, więc wszelkie błędy są pomijane, dochodzą nowe smaczki itd.
– Akcje, które w komiksach zajmowały kilka plansz z rysunkami („okien”), tutaj mogą być bardziej rozbudowane i „trwać dłużej”.
– Muzyka w tle, mimo iż przy tej odsłonie jej zabrakło, to w innych tytułach miło nam przygrywa. Ogólnie efekty dźwiękowe – to czego od zawsze mi brakowało w komiksach. Jest opcja puszczenia radia, ale to nie to samo. Jednak od czego jest wyobraźnia?

.

Cechy Negatywne


.

Komiks


– Specyficzna czcionka nie wszystkim podejdzie. Dla mnie „chmurki narratora” są nieczytelne, wszystkie literki się mieszają. Do tego dochodzi ich ułożenie – pod kątem.
– Akurat komiksy z przygodami Asterixa i Obelixa są sporych wymiarów. Plusem jest jednak twarda okładka.
– Zaobserwowałem, że ceny komiksów są droższe. Dobrym przykładem jest tutaj omawiany Asterix, którego cena wynosi w Hiszpanii 12 euro. Natomiast film kupiłem za niecałe 5 euro.

.

Animacja


– Nie zawsze „wypełniacze” w animacji są ciekawe. W tej pozycji był moment, w którym prawie przysnąłem.
– Film zabiera słowu pisanemu i ilustracjom duszę, a jego duszą dla mnie zawsze był bezruch. Dlaczego tak go sobie cenię? Daje on czytelnikowi możliwość interpretacji komiksu na różne sposoby. Animacja to „tylko” szybka sekwencja…
– Aby obejrzeć film animowany potrzebujemy jakiegoś odtwarzacza.

.

Komiks VS. Animacja, czyli porównanie „Asterix W Brytanii”


Luźno przedstawię wrażenia, jakie odniosłem po obu wersjach. W animacji wpadło kilka smaczków, których nie było w komiksie. I co najważniejsze – te smaczki wywołały u mnie sporadyczny śmiech, a to się liczy. Między innymi jest to spotkanie grupki bohaterów ze statkiem pirackim. Jąkanie się „masztowego” i odgadywanie, co chce powiedzieć przez resztę załogi było zabawne. Dodano również scenkę, w której Cesarzowi na wietrze „przykleiła” się do twarzy mapa – powalił mnie ten moment. No i ogólnie efekty rozróby były fajnie przedstawione. Lub wparowanie Asterixa do więźniarskiej wieży. Cała odpadała z tynków, czego w komiksie zaobserwować nie można.
.

Postacie takie jak barman różniły się między wersjami. Podobnie niektóre akcje, jak zdobycie bezwartościowego zioła. W komiksie Asterix dostanie je od barmana, a w filmie jako podzięka za uratowanie statku transportowego. Wspominam o tym, bo owe zioła odgrywają kluczową rolę na końcu przygód. W animacji również występuje więcej powiązań z Brytanią, jak na przykład wieża Big Ben z drewna.
.

Werdykt


Jeśli jesteśmy oddanymi fanami tego typu serii, to z pewnością należałoby sięgnąć po jedno i drugie. Odnajdywanie smaczków daje frajdę, lecz osoby, które nie mają czasu „na takie bzdury”, w tym wypadku powinny sięgnąć po wersję animowaną. Tym bardziej, że polski dubbing, z tego co sprawdziłem na YouTube, daje radę (ja oglądałem po hiszpańsku). Mimo iż staram się nie gardzić niczym, mam jednak pewien sentyment do komiksów, tym bardziej do Asterixa, co widać poniżej :)







  1. Pethaf
    5 stycznia, 2010 at 19:15 | #1

    Asterix wychował już nie jedno pokolenie, to na nim nauczyłem się czytać, dzięki niemu znam wiele ciekawych faktów historycznych.
    Mam też wielki szacunek dla gościnnego mistrza dialogów i fabuły, oraz maestro uderzającej kreski.
    Sentymentalnie traktuje zarówno komiksy, zwłaszcza pamiętnego Asterixa w Brytanii, który był moim pierwszym ;] jak i kreskówki, filmy, gry, maskotki, kubki i wszystko co tylko może być związane z tą parą galów.
    Komiks ten, na pozór banalny jest genialnym sposobem na przemycenie dóbr kulturalnych własnego kraju (Francji) innym narodom, dobrym przykładem przekładu jest nasz rodzimy, nadwiślański Kajko i Kokosz, istna kalka Asterixa i Obelixa.

  2. Inlagd
    5 stycznia, 2010 at 19:44 | #2

    Ja do dziś nie mogę zrozumieć (a może pogodzić się) dlaczego Christa tak bezceremonialnie skopiował w niektórych historiach rozwiązania z Asteriksa, skoro włożył w serię tak wiele dobrych własnych pomysłów, że obroniłaby się i bez tego. A tak jest ciągle postrzegana przez pryzmat Asteriksa, a to chyba nie do końca słuszne.

    Na marginesie: od Kajka i Kokosza zdecydowanie wolę Kajtka i Koko, jakiś czas temu wydano je zebrane elegancko razem.

  3. Rishro
    5 stycznia, 2010 at 20:06 | #3

    Dobry felieton, podoba mi się. Szczególnie cechy ciekawe.

  4. Pethaf
    5 stycznia, 2010 at 20:43 | #4

    Może dla odmiany Francuzi zerżną od nas, i powstanie Asteri i Obeli.

  5. Kazislav
    5 stycznia, 2010 at 21:38 | #5

    Chyba wszystkie komiksy z galami czytałem:) Po kilka razy. Cały stos gdzieś tam w domu mam:)

  6. loQ
    6 stycznia, 2010 at 16:22 | #6

    Aaach… Stary, dobry Asterix. :D Świetny komiks. :)

  1. Brak jeszcze trackbacków