Ahoj, witajcie marynarze. Jak już zdążyłeś, drogi marynarzu, zauważyć w tytule tej notki, w tej notce ogłosimy zwycięzcę Doomnego konkursu, z którego dumni nie jesteśmy, za to z poziomu Waszych tekstów – jak najbardziej. Zadziwiliście nas. Kolekcją Dooma nagradzamy pana o pseudonimie Rishro, który napisał: „W tej teczce znajduje się ta postać z teczką, z kolei w teczce tej postaci znajduje się ona sama i tak dalej w nieskończoność. Tym sposobem powstaje fraktal„. Jednogłośnie stwierdziliśmy (dosłownie jednogłośnie), że ta odpowiedź jest najfajniejsza ze wszystkich. No i jest ciekawa, bowiem wciąż nie wiadomo co jest w ostatniej teczce. Tym zdaniem nagradzam następujących użytkowników: ash, BurakMan, Jojko, guzik (kocham Cię, chłopie).
Mamy przyjemność ogłosić Wam kolejny konkurs, sponsorowany przez tajemniczą japońską korporację. Do wygrania combo-pack dla każdego retro zapaleńca FPS’ów – Doom; Collector’s Edition (The Ultimate Doom + Doom II + Final Doom). Co musisz zrobić aby zgarnąć nagrodę? Prostą rzecz: napisz w komentarzu co według Ciebie znajduje się w teczce, którą dzierży biała postać w logo karawany. O ile Twój pomysł będzie lepszy od innych – wygrywasz!
Propozycję proszę podawać w komentarzach wraz z mailem w odpowiedniej do tego rubryce. Konkurs potrwa do soboty (5/06) do godziny 23:00 – wtedy zostaną wyłączone komentarze i ogłosimy zwycięzce. Z taką osobą skontaktujemy się drogą mailową, będzie również specjalny wpis o zwycięskim tekście.
Proszę o branie udziału osób tylko na terenie Polski. Jeden tekst na jedną osobę.
Osiemnaście. Tyleż to właśnie złociszy musiałem wyłożyć, aby móc być na seansie w kinie, na najnowszej adaptacji naszej ukochanej elektronicznej rozrywki. Książę Persji: Piaski Czasu (Prince of Persia: Sands of Time) to bezsprzecznie najlepszy film na podstawie gry. I tyle. Należy przed oglądnięciem po prostu odpowiednio do niego podejść. Wyjaśnię na końcu o co mi chodzi. Teraz mięsko.
Tak się to ostatnio złożyło, że zacząłem czytać coraz więcej artykułów na temat ekranizacji gier video. Przy czym szczerze powiem, że przeszedłem przez większość z nich – z tych popularniejszych filmów nie oglądałem chyba tylko próby przeniesienia Siren na srebrne ekrany. Większość adaptacji to gnioty, które z oryginałem mają mało wspólnego. Ucieka scenariusz, klimat idzie się paść i w ogóle słabe to. Przypomniało mi się, że na Max Payne byłem w kinie i dałem twórcom zarobić 16 złotych na mojej skromnej osobie. Jest to jeden z filmów, które w kwestii klimatu pokazały swój pazur (malutki, ale jednak), co nie zmienia niestety faktu, że te szesnaście polskich złotówek mogłem wydać o wiele rozsądniej – na przykład na kilka tabliczek czekolad.
Ben Templesmith i Steve Niles to dwaj mili panowie odpowiedzialni za bardzo dojrzały komiks jakim jest 30 Days of Night (w Polsce – 30 Dni Nocy). Temu pierwszemu zawdzięczamy to, co w komiksie cieszą nasze oczy, bo szata graficzna tego tworu na pewno nie należy do banalnych i odtwórczych. Ten drugi jest odpowiedzialny za scenariusz, tak po prostu. Co stworzyli, jak sobie poradzili i czy komiks rajcował mnie na tyle, bym się nim po nocach nacierał, dowiesz się z tej króciutkiej recenzji, lecz mam nadzieję, że treściwej.
Najnowsze komentarze