Starforce 2011 – Relacja!
W dniach 9-11 Września w Toruniu odbył się największy zlot fanów Gwiezdnych Wojen w tej części Europy. Jak wypadł na tle poprzednich edycji, które postawiły organizatorom bardzo wysoką poprzeczkę? Czy fani dopisali i zjawili się tłumnie, aby doskonale bawić się we wspólnym gronie?
Na miejsce dotarliśmy z niewielkim poślizgiem – i z tego co zauważyliśmy, nie my jedyni, bo koło Urzędu Marszałkowskiego można było spotkać sporo ludzi biegnących w kierunku pomniku Kopernika na Starym Mieście. Po dotarciu do punktu docelowego, ku naszemu zdziwieniu, pomimo licznego tłumu, bez problemu usadowiliśmy się tuż pod rzeźbą astronoma, dosłownie półtora metra od głównej gwiazdy tegorocznej edycji. W trzyletniej tradycji tego zlotu fani zdążyli się przyzwyczaić, że za każdym razem odwiedza ich starwarsowy celebryta – tak też było i tym razem, ponieważ Pan Jeremy Bulloch, znany z roli Boby Fetta z Epizodach V/VI stanął na wysokości zadania, odwiedzając nasz kraj. Konwent rozpoczęto krótką przemową organizatorów, po której nastąpił krótki performance lokalnej orkiestry (możecie go obejrzeć na naszym kanale youtube).
Następnie miał miejsce przemarsz przez ustaloną trasę zarówno fanów, jak i profesjonalnie przebranych członków Rebelianckiego oraz 501 Legionu. Jeremy oczywiście także wziął w nim udział, co sprawiło, że nie potrafiliśmy go odstąpić na więcej niż jeden metr ;)
Bardzo miłym akcentem był także fakt, że w przeciwieństwie do poprzednich odsłon Starforce, filmowy Boba Fett rozdawał swoje autografy całkowicie za darmo, wystarczyło tylko podejść i poprosić.
Po paradzie nastąpiła krótka przerwa, po której o godzinie 12:00 rozpoczęła się właściwa część, mająca miejsce w Centrum Handlowym „Park” na ulicy Bydgoskiej. Wielu fanów dziwiła spora odległość tego miejsca od punktu rozpoczęcia imprezy, co jednak nie przeszkodziło im tłumnie dotrzeć na miejsce.
W budynku oprócz klasycznych gablotek z przeróżnej maści kolekcjami fanów można było zakupić archiwalne komiksy, czasopismo Star wars Magazyn, koszulki, naszywki czy zabawki związane z Sagą – prawdziwy raj dla miłośnika dzieł Lucasa. Ponadto zainteresowani mogli zasiąść spokojnie i wysłuchać kilku prelekcji, przygotowanych przez organizatorów oraz wydawnictwo Egmont. Na potrzeby konwentu zorganizowano także specjalny games room, w którym odbyły się turnieje w gry Battlefront II oraz Jedi Academy.
Jeśli kogoś zmęczyło przebywanie wewnątrz, mógł bez najmniejszego problemu wyjść na świeże powietrze, gdzie po południu (oprócz możliwości zakupienia czegoś na ząb) odbył się koncert zespołu Kobranocka oraz zaprezentowano jazzowe aranżacje klasycznych utworów Johna Williamsa. Zaryzykowałbym stwierdzenie, ze na zewnątrz atmosfera była jeszcze bardziej niesamowita niż w środku – wszędzie dookoła biegały dzieciaki z mieczami świetlnymi, zaś na trawie rozłożyli się co bardziej zmęczeni fani, dyskutując na różne tematy związane z Sagą. Gdy zdążyliśmy już nieco ochłonąć, na scenę wkroczył Jeremy, rozpoczynając z fanami 2 – godzinną dyskusję, w której oprócz znajomości Star Wars wykazał się też ogromnym dystansem do swojej osoby oraz niesamowitym poczuciem humoru – spotkanie z Panem Bullochem było zdecydowanie najmocniejszym punktem imprezy. Warto nadmienić, że gość specjalny został uhonorowany przez fanów unikatową butelką wina z wizerunkiem Boby Fetta, za co był szczerze wdzięczny.
Spotkanie z Bobą Fettem kończyło otwartą część konwentu, chociaż jak zapowiedziano jeszcze na scenie, przez następne 2 godziny można było spotkać się z Jeremym osobiście i poprosić o autograf. Pozostała część była już spotkaniem stricte zamkniętym dla zadeklarowanych wcześniej fanów i stanowiła swoiste after party. My tymczasem powróciliśmy trasą przemarszu na Stare Miasto, a następnie na zdobytą wcześniej kwaterę, gdzie w nieco bardziej kameralnym gronie przedyskutowaliśmy wydarzenia tego dnia przy butelce czegoś mocniejszego ;)
Starforce 2011 było imprezą zdecydowanie udaną, chociaż można było odnieść wrażenie, że nieco mniej huczną niż pierwsza edycja w roku 2009. Nie zmienia to faktu, że ci, którzy postanowili przeznaczyć na nią swój wolny czas nie powinni czuć się zawiedzeni, podobnie jak niżej podpisany, który już zaciera ręce na myśl o kolejnym spotkaniu w 2012.
PS. Pozdrowienia dla;
– Sympatycznego metala, który pomógł nam odnaleźć się w mieście.
– Człowieka z maską Lorda Vadera, który na przejściu dla pieszych rozbrajał przechodniów swoim oddechem.
– Dresów, którym nie zechciało się nas gonić po tym jak spławiliśmy ich zaczepki słowami „Zejdź mi z oczu, plebsie.”
Świetna relacja, mam do Torunia mały kawałek pociągiem, ale jakoś nie pojechałem. Może za rok :)
Za rok w Bydgoszczy jest, zgodnie z cyklem xD
Bydgoszcz powiadasz? Daleko nie mam, wiec pewnie wpadne :D
Do Bydgoszczy też nie mam daleko :D.
Dość duży kawałek drogi do przebycia bym miał. Pożyjemy zobaczymy może się zorganizuje Karawanę na konwent :D
Byłem, byłem, naprawdę fajna sprawa, szkoda tylko, że się ze SroQiem nie spotkałem D: