Home > Recenzja Retro, Recenzje > Recenzja – Resident Evil: Gaiden

Recenzja – Resident Evil: Gaiden

5 lipca, 2011 Idź do komentarzy

maxresdefault
Tym razem nieumarli zamiast włóczyć się po ulicach Raccoon City opanowują statek Starlight. Czas więc naładować magazynki i ruszyć na krucjatę. Do dzieła!

Serię gier spod szyldu Resident Evil (bądź też dla naszych skośnookich braci- Biohazard) zna chyba każdy. Kolejne odsłony ukazywały się na większość możliwych platform, nie omijając także kultowej kieszonsolki Nintendo. Pierwotnie na GBC miała ukazać się konwersja pierwszego RE, jednak ze względu na zbyt małe możliwości sprzętu projekt porzucono. W zamian Capcom zaoferował graczom opisywany tutaj spinn-off serii, dziejący się po wydarzeniach znanych z Resident Evil 2.
Spotkamy tutaj postacie dobrze znane nam z poprzednich odsłon, takie jak Barry Burton (RE1) czy Leon S. Kennedy (RE2,w przyszłości RE4), zaś naszym zadaniem będzie – nigdy byście w to nie uwierzyli – posłanie do grobu żywych trupów, tym razem definitywnie, przy okazji ujawniając knowania organizacji Umbrella.

maxresdefault1

Naszą przygodę rozpoczynamy uzbrojeni jedynie w nóż, ale dość szybko znajdujemy nowe bronie. Mają one bardzo ograniczoną ilość amunicji, więc należy obchodzić się z nimi bardzo rozważnie, jak na serie Resident Evil przystało. Zwiedzając statek, widzimy naszego bohatera w perspektywie z „lotu ptaka”. Kiedy jednak napotykamy wroga i rozpoczyna się walka, gra przenosi nas błyskawicznie do starcia w trybie pierwszoosobowym. Kilkoma celnymi strzałami albo cięciami nożem przysparzamy zombiakom urwania głowy.

maxresdefault2

Jak powszechnie wiadomo, obecne telefony komórkowe najniższej półki są w stanie generować grafikę lepszą niż wiekowy Gameboy Color. Jeśli jednak spojrzeć na grafikę gry z perspektywy roku jej wydania, to mamy do czynienia z jedną z ładniejszych gier na kolorowego. Można narzekać, że wrogowie wyglądają identycznie a lokacje są szarobure. Tylko, że to Resident Evil- tutaj nie ma miejsca na ferie barw rodem z wesołego miasteczka, a dzięki zastosowanym zabiegom walka z nieświeżymi agresorami staje się klimatyczna i wciąga od początku do końca.

maxresdefault4

Resident Evil: Gaiden to gra, obok której posiadacze kieszonsolki Nintendo nie przejdą obojętnie. Doskonała jak na rok wydania grafika, wciągająca rozgrywka, poczucie ciągłego zagrożenia i zaskakująca intryga to jej mocne strony. To dzięki takim grom wiemy, że GBC nie może być kojarzone wyłącznie z rozrywką dla najmłodszych.







  1. Tfor
    5 lipca, 2011 at 16:57 | #1

    Dobra recka.Pograłbym ^^

  2. Den
    5 lipca, 2011 at 18:29 | #2

    RE: Gaiden to kozacka gra, troche żal tylko, że znalezienie u nas oryginału gry graniczy z cudem, a i tak osiąga spore kwoty jak na gre na Gameboya ;x
    No i żal też troche tego niewydanego Residenta, bo po filmikach na youtube widac, że szykowała się wierna konwersja z PSX-a (z odpowiednia dla GBC grafika i muzyka oczywiscie), może kiedyś jakiś szerszy materiał o tym? ;)

  3. SroQ
    5 lipca, 2011 at 19:39 | #3

    Ja swojego Gaidena wyhaczyłem całkiem okazyjnie na allegro jakiś rok temu, chociaż polowałem na nią już od jakiegoś czasu. Sama gra w roku wydania była dla mnie wszystkim, czego spodziewałem się po przenośnym RE, system walki podpasował mi średnio, ale z perspektywy czasu widzę, że to było lepsze rozwiązanie niż to, które zaserwowano w prototypowym RE1 na GBC. Grę warto odświezyć sobie chociazby i dzisiaj, zwłaszcza jesli teskni sie za starym klimatem residentów, które po częsci czwartej mocno zwietrzały ;)

  4. Den
    13 lipca, 2011 at 23:05 | #4

    Swoją drogą, przekonałeś mnie do zassania z PSN starych częsci z PSX, fajnie będzie pozabijać kilkoro zombie w swoim PSP po drodze na plaże ^^

  5. Nagash
    19 lipca, 2011 at 16:53 | #5

    Szczerze to nigdy nie spodobała mi się ta część RE.. Jakoś nie przypasował mi właśnie system walki.

  6. CornFlejks1990
    11 sierpnia, 2020 at 18:08 | #6

    Jak dla mnie to jeden z najlepszych RE w jakie grałem , mimo małego ekraniku i ośmiobitowej grafiki idealnie przeniesiono cały klimat z poprzednich części . Szkoda że nie doczekaliśmy kontynuacji bo końcówka GAIDENa zostawiła otwartą furtkę dla autorów , ale na szczęście przenośny RE nie poszedł w zapomnienie bo dwie późniejsze części dużo czerpało od GAIDENa ;) . Swoją wersję mam do dziś i mimo upływu 11 lat nadal gra mi się bardzo świeżo i przyjemnie . Pozdrawiam :) P.S. Ciekawe czy ktoś to przeczyta ;D