Sega Saturn- przedostatni system Niebieskich
Konsola Sega Saturn trafiła w ręce graczy po raz pierwszy 22 listopada 1994 roku. Pomimo początkowej fali zainteresowania sprzętem, twórcy popełnili przy nim wiele błędów, przez co okazał się on gwoździem do trumny Niebieskich, stając się jednocześnie ich przedostatnią konsolą. Przypomnijmy więc sobie jej burzliwe losy.
Prace nad Segą Saturn rozpoczęły się w 1993 roku. Co ciekawe, zespoły Segi pracowały jednocześnie nad trzema “planetarnymi” projektami konsol: Marsem, Jupiterem i Neptunem. Z wymienionej trójki ostatecznie światło dzienne ujrzały tylko dwa projekty. Projekt Mars okazał się niczym innym, jak niesławną Segą 32x – czyli przystawką do Segi Mega Drive/Genesis, zamieniającą ją w sprzęt 32-bitowy. Projekt ukrywający się pod kryptonimem Saturn miał być z kolei zupełnie nowa konsolą, wykorzystującą napęd CD jako nośnik danych. Twórcy konsoli byli święcie przekonani o fakcie, że grafika 3D zostanie rozpropagowana dopiero przy okazji kolejnej generacji konsol – stąd też architektura konsoli miała skupiać się na generowaniu jak najbardziej szczegółowej grafiki dwuwymiarowej. Jak wiadomo, ich plany zostały pokrzyżowane przez wypuszczenie konsoli Playstation, co powtórzy się również przy okazji życia ich kolejnej konsoli w postaci Dreamcasta. Tak czy inaczej, gry weszły w epokę poligonowych modeli, co zmusiło Sege do diametralnej zmiany strategii.
W nowo zastanej sytuacji (co zabawniejsze, nacisk Sony na grafikę 3D został zainspirowany wypuszczeniem automatu z grą Virtua Fighter) projektanci Saturna rozpoczęli pośpieszne konstruowanie modułu obsługującego trójwymiar. Było to zarówno błogosławieństwem konsoli, jak i jej przekleństwem ze względu na (delikatnie mówiąc) toporną i drogą konstrukcję. Solą w oku niebieskich okazali się twórcy gier, którzy skarżyli się na wyjątkowo niewygodne devkity – co zaowocowało tym, że zarówno na starcie konsoli, jak i w późniejszych latach wielu developerów miało problemy z pisaniem dedykowanych Saturnowi gier… bądź też całkowicie rezygnowało z tworzenia tytułów na konsole. Niechęć do dziecka Segi oraz niewielkie wsparcie konsoli odbiło się (znowu) czkawką kilka lat później, przy okazji developingu Dreamcasta.
O dziwo, początkowo nic nie zapowiadało spektakularnej porażki. Podczas premiery konsoli w Japonii, Sega Saturn sprzedawała się całkiem nieźle, przez pierwsze dwa tygodnie osiągając pułap 250 tysięcy egzemplarzy. Idylla nie trwała jednak długo, bowiem w tym samym roku na rynku ukazała się konsola Sony, która zdobyła natychmiastowo serca zarówno twórców, jak i graczy. Jakby tego było mało, przy premierze w USA Saturn miał jeszcze bardziej pod górkę ze względu na utratę zaufania klientów zawiedzionych Segą 32x. Sytuacji nie poprawiał także fakt, że sprzęt w porównaniu do PSX-a był najzwyczajniej w świecie piekielnie drogi.. zaś późniejsze wydanie Nintendo 64 tylko przypieczętowało klęskę platformy ojców Sonica.
Nie oznacza to jednak, że Sega oddała rynek zupełnie bez walki – wręcz przeciwnie. Jej studia dwoiły się i troiły aby dostarczyć nowemu dziecku jak najlepsze gry. Owocem tego wysiłku były zresztą takie hity jak Virtua Fighter (i jej sequel), Virtua Cop, House of the Dead, Nights: Journey into Dreams czy seria Panzer Dragoon. Taki wysiłek miał też swoje ciemne strony, bowiem praca nad nigdy nie wydanym Sonic X-treme była na tyle żmudna i napięta, że dwoje twórców dłubiących przy grze było zmuszonych zrezygnować z dalszej pracy pod grozbą śmierci z wycieńczenia. Brak pełnoprawnej odsłony przygód niebieskiego jeża był zresztą uważany przez wielu za jeden z głównych powodów słabej sprzedaży sprzętu, w końcu czym jest konsola bez swojej flagowej maskotki. Sega postawiła również na błyskotliwą kampanię marketingową – w Japonii Saturn otrzymał serię prawdopodobnie najlepszych konsolowych reklam tamtej generacji, sygnowanych imieniem i nazwiskiem kultowego w niektórych kręgach Segaty Sanshiro – jeżeli ktoś nie zna bardzo polecam rzucić okiem na owe reklamówki w serwisie youtube, naprawdę wymiatają.
Sprzęt otrzymał też sporą ilość gier multiplatformowych pokroju pierwszego Tomb Raidera, Resident Evil, Dooma, Fify i kilku innych, jednak wiekszość z nich była jednorazowymi wyskokami, których sequele pojawiały się wyłącznie na platformach Sony i Nintendo. Jakby tego było mało, liczba wydawanych gier zaczęła diametralnie spadać w momencie gdy Sega ogłosiła prace nad nową konsola pod roboczą nazwą Katana, znaną pózniej jako Dreamcast. Swoistym pożegnaniem się z platformą było wydanie prawdopodobnie jednej z najlepszych gier w jej historii, czyli jRPGa Panzer Dragoon Saga, który dzisiaj osiąga na serwisach aukcyjnych horrendalne ceny. Nieco lepiej zakończył się żywot Saturna w Kraju Kwitnącej Wiśni, gdzie konsola została zalana znaczną ilością gier randkowo-przygodowych, shumpów czy nawet tak kultowych pozycji jak Castlevania: Symphony of the Night. Nie oznaczało to jednak, że życie konsoli w KKW było usłane różami – wręcz przeciwnie. Jak wspomina Reiji Asakura w ksiażce Rewolucjoniści z Sony, Sega była uwikłana na rodzimym rynku w dość archaiczny system dystrybucji gier, w którym to hurtownicy dyktowali wszelakie warunki sprzedaży – które były, delikatnie mówiąc, diabelnie sztywne. System ten miał w zasadzie niemal same minusy, bowiem doprowadzał najczęściej albo do braku wystarczającej ilości gier na rynku – albo wprost przeciwnie do ich nadwyżki i konieczności magazynowania zalegających egzemplarzy… za niemałą opłata oczywiście.
Saturn był jednym z ostatnich dużych błędów „Niebieskich”. Przy produkcji kolejnej konsoli Sega wyciągnęła solidną lekcję z wszystkich niedociągnięć towarzyszących Saturnowi, co zaowocowało stworzeniem jednego z najbardziej kultowych systemów w historii. Niestety, kultowość Makarona nie była w stanie zneutralizować stosunkowo niewielkiego budżetu korporacji oraz dominacji marki Playstation. Jak to się skończyło, wiemy wszyscy – ale to już historia na zupełnie inną opowieść…
Specyfikacja:
-Procesor SH2 28,6 MHz
-2MB RAM
-Grafika: 320 X 224, 640 X 224, 704 X 480, 3200 kolorów
-Dźwięk: 32 kanały 16 bit, 44,1 KHz
-Wejścia na dwa pady, kartridże oraz kartę pamięci
-Napęd CD
Świetny artykuł, chociaż nie zgodzę się ze zdaniem, że Saturn był kompletną porażką, bo gry min. wymienione przez Ciebie były moim zdaniem kamieniami milowymi w branży :)
Saturna nigdy nie miałem, ale na DC zagrywałem się tygodniami, więc z chęcią spróbowałbym swoich sił z innymi konsolami Segi.
Bardzo dobry artykuł, akurat miałem ochotę na przeczytanie o jakiejś konsolce ze starszych generacji – i nie zawiodłem się :)
Oby tak dalej!
Fajnie, że wspomniałeś o Segata Sanshiro san. Konsola jest awesome i sądzę, że jest lepsza od PSX (fanboys don’t kill me). Cool artykuł
Bardzo fajny artykul. Zawsze jednak wolalem PSX, ale kumpel mial Saturna to sie troche pogrywalo.
Najbardziej zal mi Segi, bo jednak byla to firma, ktora miala na swoim koncie nie jedna konsole, a pozniej zawsze zostawala w cieniu Sony i nie moga z nimi nawiazac rownej rywalizacji. No moze jeszcze Saturn mogl konkurowac z PSX, ale niestety Dreamcast polegl w boju z PS2. Na tym tez zakonczyla sie przygoda Segi jako producenta konsol do gier i skonczyli jako producenci w wiekszosci sredniawych gierek.
Dobrze, ze do biznesu wszedl M$ bo inaczej bylibysmy skazani zasadniczo na PS2 i 3, bo Nintendo to troche inny wymiar rozgrywki.
Ja kupiłbym SS tylko dla jednej gry, a mianowicie Die Hard Arcade. Boże, ta gra na automatach zjadła mi dzieciństwo i dziesięć kilo złotówek i ironią losu dostała port tylko na Saturna. Mam nadzieje, że PS Vita pociagnie emulacje tego sprzętu xD
Widzę, że robicie dobrą robotę, z pewnością interesuje się tym mnóstwo ludzi :)
A tak w ogóle Saturn jest konsolą, która chyba najmocniej zawyża swoją cene na allegro- w serwisie trudno ją kupić poniżej 120 zł, podczas gdy po lombardach mozna znalezc identyczne zestawy za 4 razy mniej.
Dokładnie.Lombard we Włocławku.SS z kablami,padem i grą Sonic poszedł za 30zł mi sprzed nosa…